Polska bez PIT
Co roku 25 mln Polaków wypełnia deklaracje podatkowe. Taką samą pracę wykonują też pracodawcy. Skończmy z tym szaleństwem biurokratów: zlikwidujmy PIT
Na poparcie zmian przytoczyli wstrząsające dane: podatek dochodowy jest tak skomplikowany, bo ustawę o PIT zmieniano już 210 razy, a tylko w ubiegłym roku sądy rozstrzygały 4633 sprawy dotyczące PIT. Last but not least – podatek jest nieefektywny, bo pochłania aż 80 proc. czasu pracy skarbówki, a w zamian przynosi tylko 15 proc. dochodów budżetu. Koszt poboru tego podatku przekracza 2 mld zł. Wpływy z niego są niewielkie m.in. dlatego, że duża część idzie na koszty jego ściągnięcia. Ciężko oszacować związane z PIT koszty podatników i przedsiębiorców (wydatki na wyspecjalizowanych doradców, strata czasu na korespondencję z urzędami skarbowymi, kontrole, kary, sprawy sądowe, egzekucje).
Korzyści ze zmiany są oczywiste. Podatnikami mającymi obowiązek rozliczenia się z urzędem w nowym systemie byliby jedynie pracodawcy. Liczba podatników spadłaby zatem mniej więcej o 22 mln, a Polacy zostaliby uwolnieni od bezsensownej biurokracji.
Tylko rezygnacja z wypełniania deklaracji PIT to oszczędność równa 16 tys. etatów! Na samych kosztach wysyłki pocztowej oszczędzamy ponad 40 mln zł. Dzięki tej zmianie możliwe byłoby ograniczenie biurokracji, produkcji i obsługi druków oraz odmrożenie pieniędzy zablokowanych w martwym obiegu: Ministerstwo Finansów – instytucja publiczna – urząd skarbowy – Ministerstwo Finansów – przekonują inicjatorzy akcji „Polska bez PIT". – Szanse na wprowadzenie tej reformy w najbliższym czasie nie są duże. Ale pokazanie, że jest realna alternatywa dla bezsensownego marnotrawstwa, kiedyś zaprocentuje – ocenia Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Większym optymistą jest Marcel Klinowski, rzecznik inicjatywy „Polska bez PIT": – Budujemy szeroką koalicję organizacji, które będą wspierać nasz projekt. Tak aby na jesieni rozpocząć dużą kampanię społeczną – informuje.
Liderzy Europy
Polska ma nie tylko jeden z najbardziej zbiurokratyzowanych i kosztownych systemów poboru podatków osobistych. Należą one do najwyższych w Europie. „Uważam Rze" sprawdziło stawki podatkowe w 32 krajach Europy i okazało się, że – wbrew rządowej propagandzie – płacimy jedne z najwyższych stawek.
Podatek dochodowy w Polsce jest skrajnie niesprawiedliwy i w największej mierze obciąża najuboższych
Biorąc pod uwagę podatek, jaki zapłaciłby w poszczególnych państwach pracownik zarabiający polską średnią płacę (według danych GUS: 3521 zł miesięcznie w 2012 r., czyli w aktualnym przeliczeniu 10 176 euro rocznie), okazało się, że tylko w dwóch krajach (Łotwa i Włochy) byłby on nominalnie wyższy niż w Polsce, gdzie trzeba oddać fiskusowi prawie 1700 euro. Mieszkańcy aż siedmiu krajów dzięki wysokiej kwocie wolnej w ogóle nie zapłaciliby podatku dochodowego, a podatek pracowników z kolejnych dziesięciu państw miałby niemal symboliczną wysokość – poniżej 500 euro na rok (na Islandii niecałe 8 euro).
W Polsce na dodatek na bardzo niskim poziomie ustalono progi podatkowe. Gdyby Polacy mieli płacić podatki według progów obowiązujących w Wielkiej Brytanii, na Cyprze czy w Finlandii, to prawdopodobnie ponad 90 proc. z nich mieściłoby się w kwocie wolnej od podatku, a większość z pozostałych 10 proc. zapłaciłaby tylko niewielką daninę. W Polsce kwota wolna od podatku jest śmiesznie niska, a próg 32 proc. pojawia się już po przekroczeniu dochodów w wysokości 85 528 zł rocznie (20 643 euro). Przy takich zarobkach w Finlandii podatek wynosi 6,5 proc., w Bułgarii – 10 proc., a we Francji – 14 proc.
Nie licząc Malty i krajów, gdzie występuje podatek liniowy, w Polsce próg, od którego płaci się najwyższą stawkę, jest najniższy w całej UE! Hiszpanie najwyższą stawkę (52 proc.) płacą dopiero po przekroczeniu 300 tys. euro (1,24 mln zł), Niemcy (stawka 45 proc.) – po przekroczeniu 250 730 euro (ponad 1 mln zł), Francuzi – po przekroczeniu 150 tys. euro (615 tys. zł), a Brytyjczycy – po przekroczeniu 150 tys. funtów (ponad 730 tys. zł). W wielu europejskich krajach najwyższy próg podatkowy ustalono na poziomie 100 tys. euro (pięć razy więcej niż w Polsce): w Finlandii (stawka 31,75 proc.), Luksemburgu (40 proc.) czy Grecji (45 proc.).