U żłobu PZU
Nasz narodowy ubezpieczyciel to bankomat dla rządu. PZU zarobił w zeszłym roku ponad 3 mld zł, które w całości wypłaci udziałowcom, z czego miliard zainkasuje państwo.
Skoro spółka wypłaca cały zysk, to widocznie opływa w kasę. Może więc klienci przepłacają za swoje polisy ubezpieczeniowe? Na PZU niektórym żyło się lepiej od zawsze. Anatol Adamski, prezes PZU w latach 1985–1990, zarobił fortunę na akcjach nomenklaturowego banku BIG, którego współzałożycielem w 1989 r. był PZU. Czy dlatego tylu wielkich ludzi pragnęło zostać prezesami PZU? Jednym z nich był Władysław Jamroży, oskarżony o nieprawidłowości w zarządzaniu spółką, sądzony mozolnie przez dekadę i w końcu uniewinniony kilka miesięcy temu. Innym był Zdzisław Montkiewicz, absolwent Wojskowej Akademii Technicznej. Aktualny prezes PZU Andrzej Klesyk to człowiek z wizją, który tuż po Okrągłym Stole znalazł się w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych, a następnie odnalazł się za granicą, w finansach. Ale zaprzecza, że pracował dla jednego z amerykańskich banków, potajemnie skupującego polski dług na zlecenie FOZZ. Niestety, trudno się dowiedzieć, gdzie pracował w latach 1990–1991. Może wie to Cezary Stypułkowski, były prezes Banku Handlowego i PZU, który twierdzi, że zna Klesyka od 1990 r.