Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Unijny dogmat

Jan Piński

Nie ma czegoś takiego jak bezpłatny obiad – mawiał prof. Milton Friedman. Guru liberałów tłumaczył w ten sposób, by się nie łudzić, że w gospodarce ktoś komuś coś da za darmo.

Zawsze trzeba zapłacić rachunek. W relacjach państw, podobnie jak w życiu ludzi, za coś, co miało być za darmo, płaci się najdrożej.

Nasi politycy od lat się ekscytują, ile pieniędzy udało im się wyrwać z Brukseli. Tymczasem nikt nie liczy, jak duże straty poniosła Polska w wyniku przedwczesnej integracji z państwami o znacznie bardziej rozwiniętych gospodarkach. Faktycznie bilans płaconych przez Polskę składek i otrzymywanych dotacji jest tylko trochę dla nas niekorzystny. Ale straty wynikłe z przyjęcia unijnych norm i regulacji kosztują nas setki miliardów złotych rocznie.

Polscy politycy w połowie lat 90. kupili bajkę o tym, że na wolnym rynku wszyscy zarabiają. Skutek jest m.in. taki, że nie mamy polskiego przemysłu. Nie mamy narodowych firm samochodowych, elektronicznych itp. Zamiast tego dopłacaliśmy zagranicznym firmom, które budowały w Polsce montownie czy fabryki podzespołów. Dziś, gdy praca w Polsce stała się droższa, fabryki te nie mają żadnej wartości (patrz: ostatnie zwolnienia w fabryce Fiata w Tychach). Bogactwo narodów nie bierze się bowiem z jakiejkolwiek pracy. Wzrost gospodarczy tworzy 5–10 proc. najbardziej przedsiębiorczych jednostek. Fakt, że kierowca autobusu w Szwecji zarabia kilka razy więcej niż w Polsce, nie wynika z tego, że jeździ on wydajniej, a jedynie z ograniczeń konkurencji, jakie nakłada polityka emigracyjna. Wzrost gospodarczy generują wysokie technologie, a te można tworzyć i sprzedawać, tylko budując własny, narodowy, wymagający ich przemysł.

Bogate kraje starej Unii nie chcą bogatej Polski. Chcą dostarczyciela taniej siły roboczej i konsumenta dóbr wyprodukowanych na Zachodzie. Po szkodliwej akcesji, której skutki opisuje Tomasz Cukiernik w temacie tygodnia, Unia chce dobić resztki konkurencji przez forsowanie tzw. jednolitego patentu europejskiego (de facto uniemożliwiającego polskim firmom działanie w sektorze wysokich technologii). Przyjęcie przez nasz kraj euro sprawi, iż stracimy ostatnią możliwość prowadzenia korzystnej dla siebie polityki gospodarczej.

Jest jednak szansa. O ile 10 lat temu każdy protestujący przeciwko akcesji do Unii Europejskiej był nazywany oszołomem i zgodnie glanowany przez media, o tyle dziś zdrowy eurorealizm coraz częściej dochodzi do głosu w całej Europie. W Wielkiej Brytanii w najbliższym czasie ma się odbyć referendum w sprawie opuszczenia UE, a liderem sondaży jest domagająca się tego Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa. W Polsce dogmat o korzyściach z dalszego członkostwa w UE dopiero zaczyna być podważany. Ale to głos, który będzie słyszany coraz częściej, bo liczby nie kłamią.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Hubert Kozieł

Czy Podesta zadławi się pizzą?

• SPISKOWA TEORIA WSZYSTKIEGO • Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych były wielkim zwycięstwem zwolenników spiskowej teorii dziejów. Potwierdziły bowiem wiele ich tez

Adam Maciejewski

Polski kapitał na Kaukazie

Od 2014 r. w Armenii działa fabryka polskiej spółki Lubawa. Nawiązanie współpracy z rządem Armenii było możliwe dzięki promocji naszego przemysłu za granicą, wspieranej przez dotacje z UE