Sztuką przeciw wartościom
Droga Redakcjo, w nawiązaniu do Waszego artykułu z ostatniego numeru „Sztuka, czyli pałka lewaków" chciałbym podzielić się z Wami kilkoma moimi refleksjami nad kondycją polskiej sztuki współczesnej i kondycją polskiego społeczeństwa.
Tak intensywnych starań i nacisków ze środowisk lewicowych dawno nie było. Zaglądają do każdej dziedziny naszego życia, eksponując swój światopogląd nie tylko poprzez sztukę (przykłady daliście Państwo we wspomnianych artykule), lecz także starają się przeniknąć do systemu edukacji najmłodszych, wykreować w wygodny dla siebie sposób wartości, którymi przeciętny Polak powinien się w życiu kierować. Jak inaczej tłumaczyć ordynarne wręcz happeningi, wystawy tzw. twórców, darcie Biblii na oczach młodych ludzi, kreowanie nowego modelu idola, który mówi „róbta, co chceta". A wszystko to robi się pod przykrywką budowania nowoczesnej cywilizacji europejskiej. Trzeba przyznać, że Polska wyjątkowo gorliwie podchodzi do tego zadania – dyskusje nad związkami partnerskimi, kiedy w moim przekonaniu są poważniejsze tematy niecierpiące zwłoki, próba przeforsowania w szkołach i przedszkolach nowej ideologii utożsamiania się z płcią (pomimo że jesteś mężczyzną, masz prawo czuć się kobietą), a także wszechobecni celebryci, którzy kupują „rząd dusz" poprzez udawanie młodzieńców, zaszczepiając młodemu pokoleniu to, że nie warto wierzyć w coś innego niż zwykły konsumpcjonizm, nie warto czuć się patriotą, lepiej czuć się Europejczykiem, nie warto obnosić się ze swoją religią, bo przecież co drugi ksiądz (zdaniem celebryty Kuby) to albo zboczeniec, albo pedofil, albo gej.
Z przykrością muszę stwierdzić, że ten rodzaj współczesnej kultury przemawia do ludzi. Jest na tyle wygodny i łatwy do przyswojenia. Pytanie tylko, jak długo da się tkwić w takiej rzeczywistości. I jak daleko środowiska lewicowe (za przyzwoleniem władz) posuną się do zaszczepiania swojej wersji „polskości".
W ogóle w Europie panuje od kilku lat jakieś dziwny trend, gdzie nagradzane na festiwalach są dzieła promujące homoseksualizm bądź starające się skompromitować religię chrześcijańską. Szkoda tylko, że ci wszyscy nowocześni „artyści" z taką łatwością zapomnieli, co leży u podstaw cywilizacji europejskich i na jakich wartościach była budowana potęga starego kontynentu.
E. Bednarz