Gangster w Sejmie
SLD chce uczcić 90. urodziny Wojciecha Jaruzelskiego, organizując w Sejmie poświęconą mu konferencję naukową. Równie uprawnione byłoby fetowanie w tym miejscu Andrzeja Z., ps. „Słowik”, eksszefa gangu pruszkowskiego
Dzisiejszy spór o ocenę postaci Wojciecha Jaruzelskiego tak naprawdę niewiele ma już wspólnego z osobą tego nieco groteskowego, a mimo to wciąż demonicznego starca. To batalia o coś znacznie poważniejszego – o historię, o zbiorową pamięć Polaków.
Oczywiście gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą – niemniej szkoda, że obrona i równocześnie apoteoza „Jaruzela" musi być połączona z gwałtem. Chodzi nie tylko o pogwałcenie zdrowego rozsądku, lecz także o lekceważenie prawomocnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Nie będziemy tutaj po raz kolejny wdawać się w polemikę nad postacią, postępowaniem i motywacjami towarzysza Jaruzelskiego. Sprawa jest jasna: nie sposób o pozytywną ocenę genseka polskich komunistów, szefa czerwonej junty wojskowej, pod której rządami ludzi nie tylko prześladowano za poglądy polityczne, nie tylko więziono bez sądu (tzw. internowania) i skazywano w procesach politycznych, ale także po prostu mordowano.
Bynajmniej nie o historyczną ocenę Jaruzelskiego grają Miller z Kwaśniewskim, a z nimi cała pomniejsza zgraja polityków i działaczy wywodzących się z partii komunistycznej. Im chodzi tak naprawdę o własne tyłki, własne życiorysy, o moralną legitymizację własnego udziału w życiu publicznym. Ta logika jest prosta: jeżeli udowodnimy, że szef nie popełnił niczego złego, a wręcz przeciwnie – był mężem opatrznościowym w trudnych czasach, swoistą krzyżówką Wallenroda z Wielopolskim, postacią w gruncie rzeczy pozytywną, choć uwikłaną w tryby historii i dziejowy determinizm – to siłą rzeczy usprawiedliwimy wszystkich, którzy poszli tą samą ścieżką. A była to droga sowicie wynagradzanej kolaboracji z totalitarnym reżimem, który od 17 września 1939 r. do 4 czerwca 1989 r. niszczył naród polski – zarówno pod względem fizycznym, jak i duchowym, kulturowym. To dzieło w różnym czasie posiadało różne natężenie, zmieniały się środki działania, niemniej cały czas destrukcja była prowadzona w sposób planowy i systematyczny.
Brukanie Sejmu
Pomysł zorganizowania Wojciechowi Jaruzelskiemu fety urodzinowej w Sejmie najzwyczajniej uwłacza godności tego miejsca – posłowie powinni tworzyć demokratyczne prawo i być rzecznikami jego przestrzegania. A działania, w które zaangażowany był Jaruzelski, prawo najzwyczajniej łamały. I nie jest to już kwestia oceny, dyskusji i paplaniny, lecz sprawa rozstrzygnięta w kategoriach prawno-konstytucyjnych przez kompetentny organ jurysdykcyjny. Chodzi o wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 16 marca 2011 r. Trybunał stwierdził, że dwa dekrety Rady Państwa z 12 grudnia 1981 r., w tym sam dekret o wprowadzeniu stanu wojennego, były niezgodne nie tylko z aktami prawa międzynarodowego, lecz także z obowiązującą wówczas konstytucją PRL. Tak więc Jaruzelski jako funkcjonariusz państwa totalitarnego złamał nawet prawo ustanowione przez to totalitarne państwo jako swoisty parawan, mający stwarzać pozory demokracji.
Z takiego rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego musiał wyniknąć wyrok, jaki wydał Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie karnej przeciwko twórcom stanu wojennego. 12 stycznia 2012 r. Czesława Kiszczaka uznano za winnego członkostwa w „związku przestępczym o charakterze zbrojnym", w którym brały udział osoby kierujące aparatem partyjnym i państwowym w PRL. W ocenie sądu przywódcą tego związku przestępczego był właśnie Wojciech Jaruzelski. Niestety, to przekonanie sądu oceniającego stan faktyczny nie przełożyło się na wyrok skazujący samego Jaruzelskiego, gdyż wcześniej został on ze sprawy wyłączony ze względu na zły stan zdrowia. Nie uprawomocnił się także wydany w tym procesie wyrok skazujący Czesława Kiszczaka (dwa lata pozbawienia wolności) – obrona złożyła apelację, a rozprawa apelacyjna została zawieszona ze względu na... zły stan zdrowia Kiszczaka. Jak widać, zbliżających się do dziewięćdziesiątki starszych panów można w Europie ścigać i sądzić tylko pod warunkiem, że znajdują się na liście Wiesenthala.