Wojna polsko-żydowska
46 lat temu władze PRL pod presją Związku Sowieckiego zerwały stosunki dyplomatyczne z Izraelem. W ten sposób komunistyczna Polska zyskała nowego wroga leszek pietrzak
12 czerwca 1967 r. ambasador PRL w Tel Awiwie Józef Puta otrzymał z Warszawy depeszę następującej treści: „Zerwanie w ciągu dzisiejszego dnia. Ambasada [Izraela] w Warszawie dziś otrzyma oświadczenie. Finalizujcie przygotowania do wyjazdu". Wbrew pozorom Puta odczuł ulgę. Kończył się bowiem kilkudniowy okres niepewności. Los jego placówki został już ostatecznie przesądzony. Dwie godziny później w Warszawie wiceminister spraw zagranicznych Marian Naszkowski wezwał do siebie ambasadora Izraela Dova Sattatha. W trakcie krótkiej rozmowy przekazał mu oświadczenie potępiające „izraelską agresję" na Jordanię oraz Zjednoczoną Republikę Arabską i informujące o jednostronnym zerwaniu przez rząd PRL stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Ich ewentualne wznowienie uwarunkowane było wycofaniem się Izraela z zajętych terytoriów państw arabskich. Ambasador i personel jego placówki mieli opuścić Polskę w ciągu kilku dni. Gdy Dove Sattath wychodził z budynku MSZ, wydawał się uśmiechnięty. Była to jednak tylko dyplomatyczna mina w najtrudniejszej dla niego chwili.
18 czerwca rano Tel Awiw opuszczał ambasador Puta. Jego wyjazd przebiegał bez żadnych incydentów. Tak jednak nie było, gdy zaledwie kilka godzin później Dove Sattath wraz ze swoim personelem opuszczał Warszawę. Na lotnisku Okęcie zgotowano mu wyjątkowo żenujące pożegnanie. MSW przywiozło na lotnisko około 200 podpitych osobników, którzy napierali na izraelskich dyplomatów idących w towarzystwie ambasadora Królestwa Holandii, gwiżdżąc i wykrzykując pod ich adresem ordynarne wyzwiska. To miał być spontaniczny głos „ludu Warszawy".
Atak wyprzedzający
O tym, że na Bliskim Wschodzie wybuchnie nowa wojna, wiadomo było od dawna. Już wiosną 1967 r. było jasne, że zaostrzający się konflikt izraelsko-arabski musi znaleźć ujście. Jesienią 1964 r. nasiliły się incydenty zbrojne na granicy izraelsko-syryjskiej. Ich powodem było uruchomienie izraelskiego systemu wodnego, który w ocenie Syryjczyków miał naruszać terytorialną integralność ich państwa. Mnożyły się starcia graniczne i już na początku 1966 r. o toczącej się „bitwie o wodę" było głośno. Niebawem do konfliktu włączyły się także Jordania i Egipt, skąd przenikały do Izraela grupy arabskich bojowników. Na początku 1967 r. zbrojne incydenty na granicy izraelsko-palestyńskiej przerodziły się w regularną wojnę. Syryjska artyleria ostrzeliwała żydowskie kibuce, a arabscy bojownicy podkładali miny na drogach i osiedlach żydowskich. Dochodziło również do ataków samolotów bojowych obydwu stron. Próby pokojowych mediacji nie przynosiły skutku. I właśnie wtedy do akcji włączył się Związek Sowiecki, który od lat popierał państwa arabskie w sporze z Izraelem. 13 maja 1967 r. przewodniczący prezydium sowieckiej Rady Najwyższej Nikołaj Podgorny przekazał wiceprezydentowi Egiptu Anwarowi Sadatowi informację o rzekomym skoncentrowaniu 12 izraelskich brygad tuż przy granicy z Syrią, zapewniając, że inwazja nastąpi już wkrótce. Potem wszystko potoczyło się już dokładnie tak, jak chcieli tego Sowieci. 16 maja 1967 r. szef sztabu egipskiej armii gen. Mohammed Fawzy zażądał wycofania międzynarodowych sił pokojowych z Synaju i dwa dni później sekretarz generalny ONZ Sithu U Thant był zmuszony wyrazić na to zgodę. Kolejnym krokiem Egipcjan było zamknięcie wbrew międzynarodowemu prawu Cieśnin Tirańskich dla izraelskich statków.
26 maja prezydent Egiptu Gamal Abdel Naser już otwarcie mówił o wojnie z Izraelem, wskazując, że jej głównym celem będzie unicestwienie żydowskiego państwa. W kolejnych dniach do sojuszu przeciwko Izraelowi dołączyły Jordania, Syria, Irak, Kuwejt, Tunezja, Maroko, Algieria i Sudan. Dopiero wtedy po stronie arabskiej oficjalnie opowiedział się Związek Sowiecki. Zmobilizowane armie arabskie zaczęły zajmować pozycje do ataku. Ale w tym samym czasie Izrael przygotowywał już powietrzno-lądowe uderzenie wyprzedzające, by błyskawicznie rozbić zgromadzone na Synaju siły egipskie, a następnie przerzucić swoje oddziały na front jordański i syryjski. Siły izraelskie już od dawna były w pełnej gotowości. Izraelska „Operacja Focus" zaczęła się 5 czerwca 1967 r. o 7.45. Efekt sześciodniowego natarcia był imponujący. Dywizje izraelskie zajęły cały półwysep Synaj i ufortyfikowały się na wschodnim brzegu Kanału Sueskiego. Zajęcie Wzgórz Golan uwolniło żydowskie osiedla w Galilei od artyleryjskiego ostrzału przeciwnika, natomiast zajęcie Judei i Samarii zabezpieczyło rejon Tel Awiwu-Jafy, a co ważniejsze – włączyło w obręb izraelskiego państwa Jerozolimę, najważniejsze miasto judaizmu. To w zasadniczy sposób zmieniło sytuację strategiczną na Bliskim Wschodzie. Od tej pory każdy nowy arabski atak mógł zostać odpowiednio wcześnie wykryty i powstrzymany przez Izrael.