Ani słowa o M.
„Z Kłosem przez życie” to pięknie spisane przez panią Jagodę Opalińską opowieści wspaniałego aktora
6 lutego 2011 r. w pałacu w Radziejowicach odbył się benefis Bohdana Łazuki z okazji wydania autobiograficznej książki „Przepraszam, że wątpię". Wśród gości pojawił się jeden z najbardziej rozpoznawalnych i lubianych polskich aktorów Roman Kłosowski. To wtedy się dowiedziałem, że i on przygotowuje własną autobiografię, która właśnie się ukazała. W tym roku Kłosowski obchodzi 60-lecie pracy artystycznej. W środowisku nazywany jest Romusiem, Romulą lub właśnie Kłosem i stąd tytuł książki. Ze swadą, skromnością i ogromnym poczuciem humoru odsłania kulisy kilkudziesięciu lat pracy w filmie, na estradzie, a przede wszystkim w teatrze, który ukochał najbardziej, nie dziwi więc fakt, że na wieczór autorski wybrano Akademię Teatralną przy ulicy Miodowej, gdzie w 1953 r. ukończył aktorskie studia pod okiem Aleksandra Zelwerowicza i Jana Kreczmara. Zagrał niezliczoną ilość ról teatralnych (niezapomniany Szwejk) i filmowych. Starsi czytelnicy na pewno pamiętają Lulka, kandydata na rzezimieszka, z filmu „Ewa chce spać". Moim ulubionym bohaterem filmowym zagranym przez pana Romana jest Henio – kibic piłkarskiej drużyny Naprzodu z komedii Tadeusza Chmielewskiego „Święta wojna", na planie którego spotkał się w 1965 r. z Andrzejem Kopiczyńskim, z którym dziewięć lat później... Ale przecież obiecałem, że (choć to rola przewspaniała!) ani słowa o M., i słowa dotrzymam.
Roman Kłosowski
Z Kłosem przez życie
Prószyński i S-ka