Powiedzieli
Rozmawiam z restauratorką, a nie gwiazdą telewizji?
W ogóle nie czuję się gwiazdą. Nie bywam na salonach, bo po prostu nie mam na to czasu. Mój grafik jest bardzo napięty.
Wcześnie wypuściła pani swoje dzieci na głęboką wodę.
Jeśli ma się taką mamę jak ja, trudno usamodzielnić się później. Nie mam syndromu pustego gniazda, bo nie ma też pustych miejsc w moim kalendarzu. Ludzie często mnie pytają: „Po co pani to wszystko?". Odpowiedź jest prosta – po to, żeby mieć swój cel, wstawać codziennie rano i wiedzieć, dlaczego się żyje. (...)
Uwielbiają panią nie tylko dorośli, ale też... dzieci.
Rzeczywiście, odnoszę wrażenie, że najwięcej sympatyków mam wśród najmłodszej widowni. Jestem chyba ich ukochaną „lalką", taką prawdziwą wróżką, która robi różne sprawiedliwe rzeczy. I one to widzą.
Magda Gessler dla onet.pl
—wyb. mm