Pociąg prezesa Kostrzewy
Przez wiele lat Szwajcarzy nie wierzyli, że Polak potrafi. W 2009 r. najemnicy ITI z Zurychu przejęli zarządzanie dryfującą spółką TVN.
Ale ostatnio Szwajcarzy nabrali do nas zaufania. W czerwcu 2012 r. szwajcarska firma Stadler Rail dokooptowała do rady nadzorczej prezesa ITI Wojciecha Kostrzewę. Latem ubiegłego roku Kostrzewa starał się o spotkanie z szefem rady nadzorczej PKP Krzysztofem Opawskim, człowiekiem, który może w Łodzi. No i proszę, już w grudniu firma Kostrzewy wygrała półmiliardowy kontrakt na dostarczenie pociągów dla Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, kontrolowanej przez samorząd PO. Skąd Szwajcarzy wiedzieli, że Kostrzewa ma pociąg do pociągów?
Młody Kostrzewa zaczynał od portów, w latach 80. studiował w Kilonii, bazie floty niemieckiej marynarki wojennej. W razie wybuchu wojny z imperialistami wojska PRL miały zaatakować sąsiednią Danię. Kostrzewa był tak dobry w tym, co robił, że po Okrągłym Stole został wyłowiony z Kilonii przez Balcerowicza i mianowany prezesem Polskiego Banku Rozwoju. Później dostawał intratne posady – od BRE Banku po ITI.
ITI szybko topnieje, więc Kostrzewę skierowano na nowe tory. Kiedy Opawski kupi szwajcarskie pociągi Kostrzewy, nasze PKP będą w końcu chodziły jak ministerialny szwajcarski zegarek.