Kapitalizmu!
Jeśli to działa, opodatkuj to. Jeśli nadal ma się dobrze, ureguluj to. Jeśli przestanie funkcjonować, wprowadź subsydia" – kpił Ronald Reagan z działalności większości polityków.
W Polsce w ten właśnie sposób kolejne ekipy potraktowały pracę. Gdy po upadku komunizmu ustawa Mieczysława Wilczka doprowadziła do rozkwitu przedsiębiorczości i powstania ponad 6 mln miejsc pracy, zaczęto robić wszystko, aby ów wzrost zahamować. Dziś w Polsce praca etatowa opodatkowana jest wyższym podatkiem niż dobra luksusowe i alkohol – ponad 80 proc. Nic więc dziwnego, że bezrobocie rośnie. Nie dość, że na pracę nałożono olbrzymi haracz, to jeszcze utrudniono możliwość swobodnego zwalniania i zatrudniania pracowników. Dziś zatrudnienie kogoś na etacie na umowie bezterminowej jest dla przedsiębiorcy zobowiązaniem nie mniejszym niż małżeństwo. Oba związki są bowiem trudne do rozwiązania i kosztowne.
Bezrobocie w Polsce jest związane także z wysoką płacą minimalną. Dyskryminuje ona pracowników, którzy nie są w stanie zarobić dla pracodawcy 1600 zł brutto (plus kolejne kilkaset złotych kosztów pozapłacowych). Wprowadzając ów absurdalny zapis, państwo daje jasny sygnał: woli, aby najgorzej wykwalifikowani nie pracowali w ogóle, niż zarabiali np. 1200 zł.
Na tym nie koniec. W myśl maksymy Reagana politycy rządzący Polską rozpoczęli subsydiowanie rynku pracy, który wcześniej zabili podatkami i regulacjami. Tylko w tym roku na różne formy pomocy bezrobotnym rząd chce wydać 4,7 mld zł, czyli o 1,2 mld zł więcej niż w 2012 r. Rządzący uważają to za powód do dumy. Tymczasem każde pieniądze wydane przez państwo muszą być wcześniej zabrane obywatelom.
„Socjalizm bohatersko zwalcza problemy nieznane w innych systemach" – pisał Stefan Kisielewski. Wbrew twierdzeniom naszej parlamentarnej klasy politycznej w Polsce bynajmniej nie ma drapieżnego kapitalizmu. „Socjalizm totalitarny został zastąpiony przez koncesyjno-etatystyczny" – zdiagnozował Kazik Staszewski. Polski paradoks polega na tym, że rządząca obecnie Platforma Obywatelska dochodziła do władzy jako partia liberalna i wolnościowa, aby później podwyższać podatki i bez opamiętania zadłużać państwo. Duża część Polaków dała sobie wmówić, że obecne kłopoty (a także wcześniejsze) są właśnie spowodowane drapieżnością kapitalistów i niekontrolowanym wolnym rynkiem.
A prawda jest taka jak w starym dowcipie o procesie za katastrofę budowlaną. Zeznający przed sądem Piasek oświadcza, że „nie chce sypać". Cegła podkreśla, że czepiają się jej wszyscy, „bo jest czerwona". A wrabiany we wszystko Cement ma niepodważalne dowody, że na wspomnianej budowie go po prostu nie było. Podobnie jak kapitalizmu w III RP.