Wspomnienia pielgrzyma
Szanowna Redakcjo. Chciałbym się odnieść do artykułu pana redaktora Tomasza Krzyżaka: „Przedwojenna lekcja patriotyzmu".
W artykule autor opisuje między innymi sprowadzenie w 1938 r. zwłok św. Andrzeja Boboli jako wielkiej demonstracji patriotycznej tuż przed II wojną światową. Na pielgrzymce do Rzymu w czerwcu 1938 r. po św. Andrzeja pojechałem z bratem Andrzejem, pod opieką mojej matki Katarzyny i siostry ojca – Teresy. Jestem przekonany, że z bratem jesteśmy obecnie jedynymi żyjącymi, którzy brali udział w tej pielgrzymce. Miałem wtedy dziewięć lat. Chciałem zwrócić uwagę na cztery sprawy, które trudno było poruszyć w artykule, a są związane z jego tematem:
I Ojciec Święty Pius XI – Achilles Ratti, był związany ze sprawą Polską przez to, że w latach 1919–1920 był w Polsce nuncjuszem apostolskim i w czasie Bitwy Warszawskiej w 1920 r. nie opuścił Warszawy. W czasie swojego pontyfikatu sprowadził do Castel Gandolfo kopię obrazu Matki Boskiej z Jasnej Góry w Częstochowie.
II Sądzę, że dużą rolę w organizowaniu kanonizacji i uroczystości związanych z przewiezieniem trumny ze św. Andrzejem z Rzymu do Polski odegrał ojciec Włodzimierz Ledóchowski, który był od 1915 r. generałem zakonu jezuitów. Zostałem mu przedstawiony wraz z bratem na dworcu w Rzymie.
III W czasie pobytu w Rzymie nasza pielgrzymka była przyjęta na dużej uroczystości w polskiej ambasadzie. Przewodniczył jej ambasador gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, w pełnej gali. Byliśmy z bratem osobiście przedstawieni.
IV W powrotnej drodze z Rzymu do Warszawy pielgrzymka z trumną Świętego jechała pociągiem przez Lublanę, Budapeszt i Bratysławę. Dlaczego okrężną drogą? W czasie pielgrzymki powiedziano nam, że powodem tego jest, że polska rodzina Bobolów pochodzi z Węgier. I rzeczywiście, w Budapeszcie na dworcu na pociąg ze Świętym
Andrzejem oczekiwała wydzielona grupa kilkudziesięciu Węgrów – rodzina Bobolów.
Z poważaniem, Stanisław Wielowiejski