Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Leszek Marzec, byly komendant policji w Opolu, w ?nagrode? za seksafere zostal odeslany na emeryture. Podatnikow kosztowalo to ponad 100 tys. zl

Psy III RP

Marcin Hałaś

Niedawna seksafera z udziałem komendanta wojewódzkiego z Opola Leszka Marca uzmysłowiła nam, że ponure obrazy z filmów typu „Psy" albo „Drogówka" to wciąż codzienność polskiej policji.

Ktoś może nam zarzucić, że generalizujemy, że wyciągamy ogólne wnioski na podstawie odosobnionego przypadku. Ale w końcu nie była to sprawa byle „pały", ale wysokiego oficera, kręcącego się od dawna na karuzeli kadrowej swojej firmy – wcześniej był zastępcą komendanta wojewódzkiego we Wrocławiu oraz komendantem wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim. Jeżeli więc w tak grubiański i prostacki sposób zachowuje się oficer aspirujący do miana krajowej elity, to czego się można spodziewać po „psach niższej rangi? Przed ponad 20 laty, przy okazji premiery filmu Władysława Pasikowskiego „Psy", zwracano uwagę, iż w polskiej policji wulgarna obscena i picie wódki to nieodłączna część etosu zawodowego. Widziano w tym mroczny spadek z czasów PRL. Minęły dwie dekady i seksafera Marca uświadamia nam, że niewiele się pod tym względem zmieniło.

Jaka policja – taka afera

Ale też miarkujmy słowa: cóż to za seksafera? Godna co najwyżej kołchozowej stodoły – widać jaka policja, taka afera. Gdybyśmy jeszcze emocjonowali się ujawnieniem romansu komendanta wojewódzkiego z piękną i wpływową panią adwokat. Gdyby oboje pili szampana, zagryzając kawiorem, szli do łóżka i uprawiali seks na miarę tego z klasycznego już filmu „9 i pół tygodnia", a w tle przewijałoby się pytanie: czy on pomiędzy orgazmami uchylał jej rąbka tajemnicy z dochodzenia przeciw siatce handlarzy narkotyków, których ona reprezentuje prawnie w legalnych interesach (wszak pieniądze trzeba wyprać). A tutaj nic z tych rzeczy – sama kaszanka, w dodatku już zaczynająca podśmierdywać. Rozmawiają o tym, czy on powinien używać prezerwatywy, a cały dialog podlany jest wyjątkowo knajacko-wulgarnym językiem.

Marzec wystawił świadectwo sobie samemu, jednak o wiele bardziej powinniśmy niepokoić się faktem, że równocześnie świadectwo sobie i całej policji wystawił komendant główny nadinspektor Marek Działoszyński (szlify generalskie odbierał z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego równocześnie z Marcem). Działoszyński pozwolił Marcowi odejść na emeryturę w ciągu jednego dnia – łysy i tłusty amator pozamałżeńskiego seksu z podwładną otrzymał więc 90 tys. złotych odprawy, a co miesiąc na jego konto będzie wpływało 10 tys. generalskiej emerytury. Policyjni związkowcy zwracali uwagę, że nie sposób odejść na emeryturę w jeden dzień, bo nie da się w tak bardzo krótkim czasie zdać i przekazać wszystkich spraw i obowiązków. Jednak być może nie o emeryturę tu chodziło, ale o szybką ewakuację i uratowanie pośladków lowelasa z nadwagą. Do takiej operacji generał Działoszyński razem ze swoimi służbami prasowymi „dorobił" odpowiednią ideologię, a zwekslował ją nowy minister spraw wewnętrznych i administracji Bartłomiej Sienkiewicz, już na starcie pokazując, że raczej będzie tak tańczył, jak mu policja zagra. Do ekspresowej emerytury Marca dorobiono trzy ideologie, nie ustalono nawet, która ma pierwszeństwo, więc na wszelki wypadek uznajmy za obowiązujące wszystkie z nich. Pierwsza głosi: Marzec nie złamał regulaminu, romans z podwładną nie jest zakazany, więc ewentualne postępowanie dyscyplinarne i tak zakończyłoby się niczym. Druga brzmi: postępowania dyscyplinarnego nie można było wszcząć, ponieważ nagranie zostało dokonane nielegalnie. I wreszcie trzecie tłumaczenie objawione światu przez samego ministra Sienkiewicza: chodziło przede wszystkim o to, by Marzec nie spędził już ani jednego dnia w mundurze. Jedna teoria bardziej dziurawa od drugiej. Owszem, Marzec nie złamał regulaminu, ale podczas rozmowy z podwładną-kochanką otrzymał informacje, iż jeden z komendantów powiatowych używa służbowych środków w celach prywatnych (wyprawy radiowozem na prostytutki – być może nadużywał też stanowiska, jeżeli za seks nie płacił w myśl zasady, że suki psom muszą dawać za darmo). Jeżeli Marzec posiadł taką informację – nawet drogą pozasłużbową – powinien wszcząć postępowanie wyjaśniające. W sytuacji, kiedy tego nie zrobił – ewidentnie zasłużył na postępowanie wyjaśniająco-dyscyplinarne wobec siebie. Natomiast fakt, iż nagranie zostało dokonane nielegalnie (argumentacja druga), ma tu niewielkie znaczenie. Przy odrobinie dobrej woli (to warto podkreślić: przy odrobinie woli) można odwołać się nie do samego nagrania, ale do publikacji stenogramu w mediach i założenia, że publikacja prasowa jest publicznym zawiadomieniem o podejrzeniu niedopełnienia obowiązków przez Marca.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Intermedia

• MYŚLI I SŁOWA • BEATA SZYDŁO

Wojciech Romański

W smoczym kręgu