Złowrogi cień Rosji
„Szańce kultur” to fascynująca podróż intelektualna po krajach Europy Wschodniej
Bohdan Cywiński,
Szańce kultur. Szkice z dziejów
narodów Europy Wschodniej,
Wyd. Trio,
Centrum Europejskie
Natolin
Rosji nie można zrozumieć. W Rosję można tylko wierzyć" – twierdził Fiodor Tiutczew. Bohdan Cywiński, jak sam podkreśla we wstępie do swojej najnowszej książki, nie do końca podziela zdanie rosyjskiego poety. Uzbrojony w szkiełko i oko naukowca, ale także otwarte serce i umysł, mimo wszystko podejmuje trud zrozumienia Rosji, przynajmniej na tyle, na ile jest to w ogóle możliwe. Niejako przy okazji przybliża nam kulturę i historię kilkunastu wschodnioeuropejskich narodów, które w różnych okresach swojego istnienia kształtowały swoją nowoczesną tożsamość, tocząc mniej lub bardziej skuteczną walkę z rosyjskim imperializmem i próbami rusyfikacji. Jakież bogactwo kulturowe, często zupełnie nam nieznane, kryje historia Gruzinów, Ormian, Tatarów Krymskich, Mołdawian, jak niewiele wciąż wiemy o naszych sąsiadach Białorusinach, Litwinach czy Ukraińcach. A przecież losy tych narodów niemal równie często jak z dziejami Rosji splatają się z naszą własną, polską historią. Zresztą nie odlecieliśmy w kosmos, wciąż żyjemy obok siebie, staramy się ułożyć jakoś nasze skomplikowane stosunki, zrozumieć, co nas łączy, i zasypać poznawczą przepaść, jaka pojawiła się w wyniku zniewolenia Europy Wschodniej przez komunizm. Podbite przez ZSRR i nowy system narody niby żyły w jednym bloku, ale przecież oddalały się od siebie w sposób wcześniej niespotykany.
Cywiński świadomie przypomina nam, że tak niemodne obecnie pojęcia narodu i kultury narodowej w naszym rejonie świata wciąż nie straciły swojej wagi. I chyba ze względu na złowrogi cień Rosji nigdy się to nie zmieni. W przypadku Europy Wschodniej, zupełnie inaczej niż w przypadku np. kolonializmu zachodniego, nie da się po prostu opisać walki między imperium a jego nierosyjskimi poddanymi z pominięciem kategorii narodu oraz fenomenu kultury narodowej. „Pisarz staje się przywódcą ludu i wieszczem, utwór literacki przekracza granice świata przedstawionego i jest już nie tylko baśnią, lecz także manifestem, aria operowa zaczyna brzmieć jak pobudka, także nauczyciel i kapłan pytani są o słowa powstańczej roty" – czytamy w książce. To specyficzne rozumienie powinności kultury jest wspólnym doświadczeniem wszystkich narodów, które zetknęły się swego czasu z rosyjską zaborczością.
Cywiński szkicuje dzieje narodów Europy Wschodniej, spoglądając na ten obszar niejako z góry, co pewien czas jednak chwyta za lupę i przybliża nam historię jednostki, pojedynczego człowieka, w którego życiu jak w zwierciadle odbijają się wielkie historyczne procesy, których jest świadkiem i uczestnikiem. To prawdziwy poczet wybitnych twórców kultury europejskiej, często całkowicie zapomnianych.
Autor przyznaje, że zasięg jego obserwacji jest ograniczony, nie przekracza gór Uralu, by spojrzeć na Rosję z niezmierzonych przestrzeni Syberii, górną cezurę czasową ustawia zaś na roku 1917. Rewolucja rosyjska otworzyła bowiem zupełnie nowy rozdział historii Rosji i Europy Wschodniej. Nierozerwalnie związany z przeszłością tego regionu, ale kształtujący rzeczywistość w sposób odmienny. Dla autora to historia zbyt namacalna, świeża i dlatego woli pozostać na obszarze, który świetnie zna i rozumie. I absolutnie nie możemy mieć do niego o to pretensji. I tak wykonał kawał świetnej „roboty".
Przed laty Bohdan Cywiński, pisząc słynne „Rodowody niepokornych", pomógł się porozumieć (przynajmniej na pewien czas) podzielonej polskiej inteligencji, co było nie do przecenienia podczas karnawału pierwszej „Solidarności". Dziś, dzięki takim dziełom jak „Szańce kultur", stara się budować pomosty pomiędzy narodami Europy Wschodniej – tak przecież sobie bliskimi, a jednocześnie tak dalekimi.