Tusk uderzy w partyjne pieniądze?
Nie będzie finansowania partii politycznych z budżetu państwa – zagroził Donald Tusk. I zapowiedział wprowadzenie zmian w prawie w ekspresowym tempie. Czy nieoczekiwana deklaracja premiera zaowocuje rozpadem koalicji rządzącej?
PSL nie jest bowiem entuzjastą odbierania środków budżetowych partiom politycznym. Ludowcy zdają sobie sprawę, że utrata środków z państwowej kasy oznaczać będzie dla nich trudności z przetrwaniem. Jak podkreślają, planowane działania szefa rządu to zamach na demokrację.
Wyjątkowo zgadzają się z nimi opozycyjne partie – PiS i SLD. Zwracają uwagę, że zmiana prawa w tym zakresie oznaczać będzie albo trudności z egzystowaniem partii, albo pokusę sięgania po pieniądze do rozmaitych środowisk, w tym mafijnych.
Tusk mimo to sprawia wrażenie zdeterminowanego; szef Klubu PO Rafał Grupiński, stosując się do poleceń szefa rządu, zapowiedział przyspieszenie prac nad nowelizacją, aby zmienione przepisy mogły jak najszybciej wejść w życie. Zdaniem premiera partie nie powinny być dłużej finansowane z pieniędzy podatników.
Ta radykalna postawa Donalda Tuska miała związek z doniesieniami mediów na temat wydawania przez działaczy PO lekką ręką partyjnych pieniędzy. Jak ujawnili dziennikarze, za pieniądze z budżetu państwa kupowane były wina, robione zakupy w sklepach z cygarami, organizowane dyskoteki, a nawet mecze piłki nożnej. Posłowie PO próbowali tłumaczyć te wydatki, ale wyjaśnienia okazywały się mało przekonujące – bo jak nie parsknąć śmiechem, kiedy się słyszy, że wynajmowanie boiska było realizacją celów statutowych partii?
Premier, znany z podejmowania szybkich działań w reakcji na nieprzychylne publikacje, i teraz znalazł rozwiązanie, jak zagłuszyć toczącą się debatę o niefrasobliwych wydatkach jego partii. Zapowiedział zaprzestanie finansowania z budżetu państwa ugrupowań politycznych i wydał polecenie jak najszybszego opracowania zmian w prawie.
Nie wiadomo jednak, czy dojdzie do nowelizacji, bo zabraknąć może sejmowej większości dla przegłosowania tego rodzaju zmian. Co więcej, ofensywa Tuska może uderzyć w niego rykoszetem – koalicjant nie ma bowiem zamiaru popierać proponowanych rozwiązań. Co więcej – grozi odejściem z koalicji. Jak stwierdził poseł PSL Eugeniusz Kłopotek, ta sprawa może doprowadzić do ostrej konfrontacji i nawet zakończenia współpracy.
Postulaty Tuska poprzeć mogą natomiast Ruch Palikota i Solidarna Polska. Obydwie partie w minionych latach składały rozmaite propozycje zmian w ustawach, które zrewolucjonizować miały zasady finansowania partii, ale nigdy takie propozycje nie budziły entuzjazmu PO. RP chciał finansować ugrupowania polityczne z odpisów podatkowych, SP natomiast do końca kadencji zawiesić budżetowe datki. Pierwszy projekt nie uzyskał większości w Sejmie, drugi nigdy nie został poddany pod głosowanie. Teraz posłowie SP dostrzegli swoją szansę i zadeklarowali poparcie. Jak przekonują, obecny system dyskryminuje mniejsze partie. Jak widać, Donald Tusk zyskał niespodziewanego sojusznika. Niewykluczone, że dołączy do tego grona także Ruch Palikota.
Dziś partie w Polsce finansowane są z trzech źródeł – pieniędzy budżetowych, składek członkowskich, spadków i darowizn oraz dochodów własnych, uzyskiwanych z posiadanego majątku. Czy PO przeforsuje proponowane zmiany, okaże się podczas planowanej debaty sejmowej. Jak zapowiedziała marszałek Kopacz, wezmą w niej udział także zaproszeni eksperci – między innymi politolodzy i socjologowie.
—ejż