Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Śmieciowa biurokracja

Marcin Hałaś

Rezultat tzw. śmieciowej rewolucji można streścić nieśmiertelną puentą z monologu Jana Pietrzaka: chcieli dobrze, wyszło jak zawsze

W moim mieście zmieni się tylko jedno: mieszkańcy za wywóz odpadów będą płacili dwukrotnie więcej. Same odpady będą nadal wywożone na komunalne wysypisko i wrzucane do wspólnych kwater. I nie chodzi tutaj tylko o fakt, że przygotowania do segregacji – zarówno logistyczne, jak i w równie ważnej sferze edukacyjnej – są jeszcze głęboko w lesie. Nawet gdyby nastąpił cud i mieszkańcy zaczęli karnie segregować odpady, to w województwie po prostu nie ma spalarni, kompostowni ani innych nowoczesnych zakładów utylizacyjnych, które mogłyby je przyjąć i przerobić.

W zamyśle twórców nowej ustawy śmieciowej obywatele powinni kredytować budowę nowoczesnych segregatorni, kompostowni, spalarni – bo wyższe opłaty, jakie ponosić będzie każdy z nas od 1 lipca, mają być przeznaczone przez gminy właśnie na takie inwestycje. To idea zupełnie oderwana od ekonomii. Bo jeżeli segregacja i odzysk odpadów się opłacają, to w odpowiednie instalacje i technologie powinny inwestować firmy, które potem na tym interesie zarobią. Jeżeli segregować i odzyskiwać się nie opłaca, to zakopujmy śmieci dalej w wielkich dołach. Jeśli zaś jest to nieopłacalne, ale pożądane ze względów ekologicznych i społecznych, to pieniądze na inwestycje trzeba znaleźć w już istniejących budżetach, a nie obciążać obywateli kolejnym ukrytym podatkiem.

Jestem głęboko przekonany, że odzysk odpadów jest opłacalny. Przekonują o tym każdego z nas dziesiątki śmietnikowych szperaczy, którzy codziennie w miejskich kontenerach dokonują segregacji, wydobywając z gór śmieci metale, ale także makulaturę i butelki PET. Ta działalność jest opłacalna zapewne z jednej podstawowej przyczyny: odbywa się de facto w szarej strefie. Bez zakładania firm, bez spełniania biurokratycznych wymogów, bez płacenia podatków. W tym sensie przypomina nieco pracę poszukiwaczy złota na Dzikim Zachodzie – co szperacz znajdzie, zanosi do punktu skupu.

Podejrzewam, że taka sama działalność może przestać być opłacalna, gdyby miała być prowadzona przez podmioty gospodarcze. A więc co zrobić? Zapewnić dofinansowanie z kieszeni obywateli, którzy od lipca w wielu miastach będą musieli płacić za wywóz odpadów nawet dwukrotnie więcej. Najgorsze, że obywatele w pierwszej kolejności dofinansują rozrost biurokracji. Bo gminy, które przejęły gospodarkę odpadami, najczęściej reagowały w wyćwiczony przez lata sposób: dostaliśmy nowe zadanie, więc musimy zatrudnić nowych urzędników, którzy będą obsługiwali cały ten śmieciowy majdan.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Adam Maciejewski

Polski kapitał na Kaukazie

Od 2014 r. w Armenii działa fabryka polskiej spółki Lubawa. Nawiązanie współpracy z rządem Armenii było możliwe dzięki promocji naszego przemysłu za granicą, wspieranej przez dotacje z UE