
Służby reformują służby
Znowu zanosi się w Polsce na reformę służb specjalnych. Jej autorem jest Bartłomiej Sienkiewicz, zwolennik polsko-rosyjskiego pojednania, od lat związany ze służbami
Pod koniec maja Donald Tusk i szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz na pilnie zwołanym kolegium zaprezentowali założenia reformy. Tak naprawdę prezentował je Sienkiewicz, a premier był jedynie statystą. Mówił o usprawnieniu działania i współdziałania służb, które koordynować będzie specjalnie powołany Komitet Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Państwa. W jego skład wejdą ministrowie: spraw wewnętrznych, obrony, spraw zagranicznych, finansów oraz szef kancelarii premiera. Będą oni koordynować działania naszych służb specjalnych, nadzorować je, ale również „zadaniować". Według Sienkiewicza lepiej jest oddać te kompetencje w ręce ministrów, niż – jak dotychczas – zostawić je koordynatorowi służb specjalnych. W wyniku nowej reformy dwie służby, czyli Agencja Wywiadu (AW) i Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) pozostaną pod osobistym nadzorem samego premiera, pozostałe formacje zbrojne będą zaś podlegały szefowi MSW, bo, jak mówił minister Sienkiewicz, są one służbami „ponad resortowymi" i spełniają funkcje rozpoznawcze dla całego państwa.
Reforma przewiduje powołanie również innego ciała sprawującego kontrolę nad służbami. Ma być całkowicie niezależne i składać się z „apolitycznych" sędziów z doświadczeniem w kontroli wymiaru sprawiedliwości i bezpieczeństwa państwa. Ciało to miałoby mieć wgląd w czynności operacyjno-rozpoznawcze służb na wniosek m.in. premiera, marszałków Sejmu i Senatu oraz sejmowej speckomisji. Powstać ma też nowa ustawa regulująca sprawę monitorowania obywateli. Jak można się domyślać, sprecyzuje ona m.in., jakie informacje i kiedy mogą być gromadzone przez służby. Ustawa ma też przewidywać sankcje za naruszenie wprowadzonych w tym zakresie reguł. Krótko mówiąc – służby mogłyby zostać pociągnięte do odpowiedzialności we wszystkich przypadkach nielegalnego monitorowania obywateli.
Druga grupa projektowanych rozwiązań odnosi się już do poszczególnych służb. Kompetencje AW i ABW zostaną uregulowane odrębnymi ustawami. Nastąpią również zasadnicze przesunięcia w kompetencjach policji, ABW, CBA i CBŚ. Według deklaracji Sienkiewicza, w wyniku nowej reformy to na policji i CBŚ będzie spoczywał główny ciężar walki z przestępczością zorganizowaną, kompetencje ABW w tym zakresie ulegną zaś mocnemu ograniczeniu. Z ABW zostanie zabrana do CBŚ większość z około 180 śledztw dotyczących przestępczości zorganizowanej i narkotykowej. W przypadku ABW zdecydowanemu wzmocnieniu ma ulec pion informacyjny, odpowiedzialny za „wczesne rozpoznawanie zagrożeń". W ten sposób ABW stałaby się służbą bardziej informacyjną niż śledczą, koncentrującą się przede wszystkim na zwalczaniu zagrożeń wywiadowczych i terrorystycznych. Jeśli chodzi o ściganie korupcji, służbą wiodącą ma być CBA, ale z prezentacji założeń nowej reformy szefa MSW do końca nie wiadomo, jakie kompetencje przejmie ono od innych służb. Wiadomo tylko, że wszystkie te zmiany mają wzmocnić system bezpieczeństwa narodowego. Szczegóły doprecyzują projekty nowych ustaw, realizujących założenia reformy.
Niebezpieczeństwa reformy
Premier Tusk zapowiadał reformę służb specjalnych już na początku 2008 r. Miała być połączona ze zmianami w całym systemie polskiego bezpieczeństwa narodowego. Ale oczywiście, jak w przypadku innych politycznych deklaracji Tuska, nie można było brać tego na poważnie. To osobiste doświadczenia premiera ze służbami w ciągu ostatnich dwóch lat sprawiły, że w końcu postanowił przeprowadzić taką reformę i scedował jej przygotowanie na szefa MSW. Tyle że zmiany zaproponowane przez Sienkiewicza wprowadzą przede wszystkim organizacyjny chaos, zwłaszcza w dziedzinie nadzoru nad służbami. Będziemy bowiem mieli aż cztery ciała odpowiadające za nadzór nad polskimi służbami: istniejącą już sejmową Komisję ds. Służb Specjalnych, Komitet Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Państwa, wreszcie samego premiera, któremu ma podlegać AW, CBA oraz specjalne sześcioosobowe ciało (jeszcze bez nazwy), kontrolujące operacje służb. Do końca nie wiadomo, kto miałby wejść w jego skład i jakie kryteria miałoby spełniać. Czy będą to tylko sędziowie, czy także prokuratorzy. Być może wśród kandydatów znajdą się także przedstawiciele polskiego wymiaru sprawiedliwości, z którymi, jak mawiał klasyk w branży gen. Czesław Kiszczak, „służby znajdowały w przeszłości wspólny język". Tutaj polecałbym Wydział Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.