Zerwij kajdany, połam bat!
Szanowny Panie Redaktorze. Mój nieżyjący Ojciec opowiadał mi, jak przed II wojną światową dorabiał sobie, wynajmując się wraz z końmi do wożenia Żydów z pobliskiego miasteczka, którzy mieli jakieś interesy w okolicznych wioskach.
Zdarzyło się pewnej mroźnej zimy, że wiózł saniami kilku miejscowych Żydów, a z przeciwka jechał jego kolega z takimi samymi pasażerami. W chwili, gdy się mijali, któryś zamachnął się batem, niby na konie, ale w rezultacie uderzył Żyda siedzącego na drugich saniach. W tej sytuacji ten pierwszy zatrzymał konie i krzyknął: „Ty.... jak ty mojego Żyda, to ja twojego...". I zaczęli „naparzać" batami pasażerów na konkurencyjnych saniach. W pierwszej chwili Żydzi byli zdezorientowani, ale jak każdy zaliczył po kilka batów, uciekli z sań i w dalszą drogę poszli pieszo, nie zważając na śnieg i mróz.
Myślę, że obecna sytuacja polityczna w Polsce przypomina nieco tę historię. Woźnicami są Tusk i Kaczyński, bat to rosnąca armia pewnych siebie polityków i biurokratów, a pasażerami sań –Naród Polski. Tylko czy Naród zdecyduje się na ucieczkę z sań i dalej podąży pieszo, nie zważając na warunki? Czy nie zechce odebrać woźnicom batów, połamać i wyrzucić albo użyć w obronie swoich praw i interesów?
—Stanisław Sumera