Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Bartlomiej Sienkiewicz, minister spraw wewnetrznych

Mowa nienawiści

Rafał Otoka-Frąckiewicz

Agnieszka Radwańska pokazała się światu, jak Bóg ją stworzył, czym wywołała furię środowisk prawicowych.

Młodzi chrześcijanie odebrali jej status ambasadora akcji „Nie wstydzę się Jezusa", a Tomasz Terlikowski oznajmił: „Nie widziałem zdjęć Agnieszki Radwańskiej i nie zamierzam ich oglądać". Jako że tych zdjęć nie oglądał, logiczne jest, że miał na ich temat dużo do powiedzenia i praktycznie o niczym innym przez kilka dni nie perorował na Twitterze. Co zabawne, kiedy jeden z internautów zapytał go, co sądzi o sesji zdjęciowej Marty Kaczyńskiej, która przy okazji 10 kwietnia wyginała się na łóżku w jednym z babskich pism, opowiadając o tęsknocie za rodzicami, oświadczył: „Szczerze mówiąc, nie widziałem tej sesji, więc jej nie skomentowałem". Sesji Radwańskiej też ponoć nie widział, a skomentować jej nie omieszkał. Logiczne.

Żeby było jeszcze śmieszniej, Radwańska została zaatakowana przez amerykańskie feministki, które zarzuciły jej, że kupczy swoim ciałem. Nie dodały, jak to się ma do sztandarowego hasła feminizmu: „Moje ciało, moja sprawa". Jeśli jednak dodać do tego TVN, który od kilku miesięcy jeździ po tenisistce jak po burej kobyle za jej wypowiedzi na temat stacji, Radwańska wyrasta na pierwszą od dawien dawna postać, która wpieniła wszystkie strony medalu.

A propos medalu. Takowy wręczył Radwańskiej Bronisław Komorowski. Za co? Za to, że odpadła w drodze do finału Wimbledonu. Co prawda w zeszłym roku odpadła o wiele bliżej podium, ale wtedy Platforma Obywatelska była wysoko w sondażach. Ciekawe, czy w ramach ocieplania wizerunku jaśnie nam rządzących w najbliższym czasie można się spodziewać orderów za zajęcie ostatniego miejsca w maratonie, podtopienie na zawodach pływackich czy spadek do ligi okręgowej w piłce nożnej. Chyba tak, skoro fakt wygrania mistrzostw Europy w piłce nożnej przez Polki zupełnie nie został zauważony przez łasego zdjęć ze sportowcami prezydenta.

Wracając do Marty Kaczyńskiej. Jeśli komuś mało jej w mediach, to już wkrótce będzie mógł cieszyć nią oczy do oporu. Córka Lecha Kaczyńskiego, znana głównie z tego, że jest córką Lecha Kaczyńskiego, została bowiem jedynką na warszawskich listach PiS w wyścigu do europarlamentu. Nie wiem, kto wpadł na ten genialny pomysł, ale pragnę mu pogratulować. Umieszczenie na liście kogoś z kompetencjami doprowadziłoby do pozbycia się z kraju kolejnego specjalisty. A tych w związku ze wzmagającą się ponownie falą emigracji zaczyna być jak na lekarstwo.

Kto wie jednak, czy już wkrótce nie ziści się scenariusz Donalda Tuska i Polacy nie zaczną wracać do kraju. „Zagranico" bieda zaczyna bowiem zaglądać w oczy ludziom, których nikt by o nią nie posądzał. Tadeusz Cymański na przykład porzucił stołowanie się w brukselskich restauracjach. Zamiast tego wozi ze sobą jedzenie z domu, upakowane w swojskich słoikach.

Inny europoseł Adam Bielan też powoli szykuje się do powrotu nad Wisłę. Niestety, z pomysłu schronienia się pod płaszczem Jarosława Kaczyńskiego chyba nic nie wyjdzie. Jak można usłyszeć od posłów PiS: „Na grzyba nam Bielan z jego przeterminowaną listą dziennikarzy, skoro mamy 30 proc., a za chwilę będziemy mieć 50".

Entuzjazmu swojej służby nie podziela chyba władca PiS. Ponoć zdaje sobie sprawę, że do samodzielnego rządzenia zabraknąć może mu kilku procent, a wtedy z IV RP bis i Budapesztu 2.0 nici. Efektem tych przemyśleń miało być spotkanie z Jarosławem Gowinem. Propozycja, która padła, to wsparcie jego odejścia z Platformy i cichy sojusz z Partią Podatników, która w sondażach w przeciwieństwie do Republikanów ma wciąż ponad 10 proc.

Wyjaśniałoby to nagłą metamorfozę Przemysława Wiplera, który porzucił wodzowską pozę i stwierdził, że ratować Polskę to on może nawet pod Gowinem. Byle wejść do Sejmu, Senatu, gdziekolwiek, gdzie pensje pobiera się z pieniędzy podatników.

Czy coś z tego wyjdzie? Śmiem wątpić. Za recenzję całego pomysłu niech posłuży zdanie, które padło po długiej ciszy, jaka zapadła po wyjściu Gowina ze spotkania z pisowcami: „Jasna cholera, kto to jest?". Gowin musiał wyciągnąć ze spotkania podobne wnioski, skoro zaszył się samotnie w knajpie przy warszawskim teatrze Buffo i smutny sączył piwo. Troska o losy poselskiej pensji biła z jego twarzy nie gorzej niż procenty.

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Ewa Bednarz

Kredyt z plastiku

Tylko część banków decyduje się na wydawanie przedsiębiorcom kart kredytowych. Znacznie chętniej oferują im dużo kosztowniejsze karty obciążeniowe