Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Zabójcza poezja

Wiesław Kot

Musi być niezłe ssanie w tym kierunku, bo wydawnictwa – jedno po drugim – ciągle wydają wymagające historie o ekscentrycznych detektywach.

Zgarniają ich jak leci – z całej Europy, co w środku lata jest zresztą w sam raz. Taki detektyw zostaje ostro wyspecyfikowany. Jest skądś, jest jakiś, ma dookreślone nawyki i nałogi. U nas to się podoba, bo po PRL dostaliśmy w spadku kryminałki przeraźliwie wychudzone. Śledztwo prowadził całkiem rozmazany „porucznik Kwaśniak". Biurko miał w pałacu Mostowskich (za oknem wiecznie ta sama marna zieleń), a operował w kilku kwartałach Śródmieścia. Jak tekst był ciut bardziej ambitny, to porucznik ewentualnie ruszył się na Bazar Różyckiego.

Ten wstęp prowadzi nas do paryskiej pani komisarz Viviane Lancier, jędzowatej i pracowitej, której akurat mija termin przydatności do spożycia. Facetów nie kręci jej fryzurka, która uchodziłaby za względnie modną trzy sezony temu, jej nalana buźka, w której toną świdrujące oczka. Wreszcie jej krępy tułów, który pospolite kostiumy opinają jak dratwa baleron. Z tym wszystkim czuje się nieszczęśliwa, co robi się wiadome otoczeniu. Pewien gangster, któremu przyłożyła lufę pod żebra, wyznał, że jej nie rozpoznał w trakcie zasadzki, bo ostatnio strasznie się roztyła. Sztylet w serce kobiety...

I tej pani komisarz trafia się seria morderstw, w których niejasny udział ma cudem odnaleziony – po blisko 200 latach – wiersz Baudelaire'a. Nawiasem: wyobraźmy sobie, że w Polsce zdarza się seria morderstw, bo ktoś odnalazł nieznany liryk Słowackiego. Chyba jednak aż tak naszych wieszczów nie kochamy. A w Paryżu każdy, kto zapozna się z tekstem klasyka, pada martwy. Co dla rodziny okazuje się stratą niewielką, bo rodzina „ofiary poetyckiego mordercy" natychmiast zaczyna karierę w mediach. Nie trzeba tu wiele – debil, co najwyższym wysiłkiem zdał maturę, prezentuje na wizji tylko zdrowe uzębienie. To wystarczy. Paniusia, której męża podle zaciukano, obniża dekolt. Wystarczy. Facet, który produkuje lizawki dla krów, zachwala swoje lizawki. Wystarczy. Idioci pokazują się idiotom. I cała Francja zadowolona. Także pewien pracownik policji kryminalnej nazwiskiem Kossowski. Ten uwielbia dwie rzeczy: boks i jak go wysyłają na śledztwo do lokalów ze striptizem. U nas taki Kossowski – nie do pomyślenia.

Na marginesie intrygi – francuszczyznę zalewa angielszczyzna, przez co trudno się porozumieć. I trzeba tłumaczyć, że ekipanci to załoga McDonald's. Partner to samochód dostawczy. Break news to zaś to, co na czołówce gazety. Spring rollsy to nazwa sajgonek. Gdyby Baudelaire to usłyszał, wróciłby do grobu.

Georges Flipo

Pani komisarz nie znosi poezji

Noir sur Blanc

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Adam Maciejewski

Polski kapitał na Kaukazie

Od 2014 r. w Armenii działa fabryka polskiej spółki Lubawa. Nawiązanie współpracy z rządem Armenii było możliwe dzięki promocji naszego przemysłu za granicą, wspieranej przez dotacje z UE

Artur Osiecki

Brexit mobilizuje regiony

Województwa chcą przyspieszyć realizację nowych programów regionalnych zarówno ze względu na zbliżający się przegląd unijny, jak i potencjalne negatywne konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej