Gutek Film. Nazwa tej firmy zawsze wydawała mi się jedną z najbardziej oczywistych i jedynie możliwych. Kiedy odwiedzało się w latach 80. warszawskie „Hybrydy", trudno było nie natknąć się na kolejny z pomysłów Romana Gutka. A jak Gutek, to oczywiście Film. To od zawsze był jego świat. Każdy chciałby zarabiać na swój chlebek powszedni, robiąc w życiu tego, co lubi, ale nie każdemu bywa to niestety dane. A jeśli do tego pasją jest coś wyrafinowanego i niszowego, szansa na szczęśliwą fuzję maleje w oczach. Ale wtedy z pomocą przychodzą wiara i konsekwencja. Przyszły obie, są i do dziś uczciwie ze sobą współpracują.

W roku 1985 Roman Gutek powołał do życia Warszawski Tydzień Filmowy, którego do 1990 r. był dyrektorem, a potem przekształcił go w Warszawski Festiwal Filmowy. Stworzył też Fundację Sztuki Filmowej, w której w latach 1990–1994 pełnił funkcję dyrektora dystrybucji. W 1994 założył firmę Gutek Film, której do dziś jest współwłaścicielem. Firma zajmuje się promocją i dystrybucją ambitnego światowego kina. I tylko takiego. Na efekty trzeba było poczekać, ale warto było. Przez lata działalności firma wypromowała na polskim rynku tak znanych i cenionych dziś dzięki niej i u nas reżyserów, jak Peter Greenaway, Pedro Almodóvar, Lars von Trier czy Jim Jarmusch, a blisko 200 produkcji, które wprowadziła do polskich kin, obejrzało 10 milionów widzów. W roku swego powstania firma przejęła na własność warszawskie Kino Muranów, na jego repertuar składają się, oprócz seansów repertuarowych, liczne festiwale, retrospektywy oraz przeglądy, takie jak Festiwal Filmów Francuskich czy Latynoamerykańskich. Kino należy do ekskluzywnej sieci kin europejskich Europa Cinemas, a organizowane przez nie premiery niejeden raz uświetniały swą obecnością największe osobowości światowego kina: Wim Wenders, Michaelangelo Antonioni, Liv Ullmann, Sophie Marceau, Andrzej Żuławski, Darren Aronofsky czy Geraldine Chaplin. W roku 2004 otrzymało nagrodę dla najlepszego kina tej organizacji. W tym samym roku Roman Gutek otrzymał Wdechę „Gazety Wyborczej" jako Człowiek Roku, a – o czym też wypada wspomnieć – dwa lata wcześniej został uhonorowany Paszportem Polityki w kategorii Kreator Kultury.

Roman Gutek najwyraźniej nie potrafi usiedzieć w jednym (kinowym) fotelu, więc w latach 1995–2000 zasiadał w fotelu dyrektora programowego w zarządzie Festiwalu Filmowego i Artystycznego Lato Filmów w Kazimierzu Dolnym. Ale i tego było mu widać za mało, bo w 2001 r. stworzył festiwal Nowe Horyzonty. Pierwsza jego edycja odbyła się w Sanoku, kolejne cztery w Cieszynie, a od 2006 r. festiwal T-Mobile Nowe Horyzonty (bo taką ma dziś pełną nazwę) gości we Wrocławiu. Wszystkie seanse w dziewięciu salach kina Nowe Horyzonty (dawne kino Helios), jednego z największych kin studyjnych w Europie. Podobno wszystkie swoje „dzieci" kocha się tak samo, ale odnoszę wrażenie, że Roman Gutek większość uczuć przelewa ostatnimi czasy właśnie na to, które „zamieszkało" we Wrocławiu.

Tegoroczny festiwal znów sypnie atrakcjami i wyrafinowanymi niespodziankami. Otworzy go film nagrodzony na festiwalu w Cannes Złotą Palmą „Życie Adeli – rozdział 1 i 2", opowiadający o wchodzącej w życie nastolatce. Drugim filmem otwierającym festiwal będzie laureat Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale – surrealistyczna komedia „Vic+Flo zobaczyły niedźwiedzia", a trzecim – skąpany w czerni i bieli pól szachowych nostalgiczny „Computer Chess", autystyczny film o zamkniętych w sobie bohaterach. Reżyser Andrew Bujalski cofa się do początku lat 80., by zrelacjonować przebieg weekendowego szachowego turnieju dla programistów komputerowych. Kluczem pozwalającym na wniknięcie do tego hermetycznego świata stają się poczucie humoru i sympatia wobec pojawiających się w filmie dziwacznych postaci. Bujalski kpi z życiowego nieprzystosowania komputerowych geniuszy, lecz z podziwem komentuje napędzającą ich pasję. Być może właśnie dzięki niej walka człowieka z technologią nie została jeszcze przegrana.