Prawdziwy podatek za wirtualny towar
Ministerstwo Finansów musi mieć niezłe ciśnienie na łatanie dziury budżetowej, bo zaczyna szukać źródła realnego dochodu nawet w zupełnie nierealnym świecie.
Tym razem obiektem zainteresowania stali się miłośnicy gier komputerowych. Jeśli ktoś zechce sprzedać wirtualne łupy czy zbroję w grze online, będzie musiał rozliczyć się z fiskusem. – W sytuacji tak dramatycznego załamania gospodarczego nic dziwnego, że państwo rozgląda się za każdą możliwością dodatkowego dochodu – mówi Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha. – W krajach pogrążonych w kryzysie wymyślano różne sposoby, by z każdej działalności coś uszczknąć. Teraz na obywatela spogląda się przez szkło powiększające.
Wielbiciele gier online nie zdają sobie sprawy, że Ministerstwo Finansów może się nimi zainteresować. Nie ma jednej kompleksowej regulacji dotyczącej dochodów uzyskiwanych dzięki grom sieciowym, w takim przypadku stosuje się zasady ogólne. W jednej z interpretacji fiskus stwierdza, że do praw majątkowych należą nie tylko te uprawnienia, które przyjmują postać rzeczy, ale również takie, dzięki którym otrzymujemy konkretny zysk. Nawet waluta wirtualna (bitcoin) nie uniknie opodatkowania. Istnieją dwa rodzaje sytuacji, które mogą zostać zakwalifikowane do opodatkowania. Stanie się tak nie tylko wtedy, gdy gracz będzie sprzedawał licencję na używanie przedmiotu, lecz także sam przedmiot.
Ci, którzy zarabiają na grach, mogą rozliczać się z podatków dokładnie tak samo jak inni przedsiębiorcy. Gracz może się zaś rozliczać ryczałtem od przychodów zarejestrowanych. Taki podatnik w sytuacji, gdy pozyskane postacie lub rzeczy służą do dalszej odsprzedaży, świadczy działalność handlową opodatkowaną według stawki 3-proc.
—dem