Stracimy przez farmaceutycznych lobbystów w Brukseli?
W Parlamencie Europejskim trwają prace nad nową dyrektywą tytoniową, która ma zakazać produkcji i sprzedaży papierosów mentolowych i typu slim. To uderzenie w palaczy jest – jak zwykle – motywowane dbałością o nasze zdrowie.
Sprzedaż papierosów daje budżetom krajów UE ponad 160 mld euro każdego roku. To o wiele więcej, niż wynoszą koszty opieki zdrowotnej dla chorych, których dolegliwości są związane z tym nałogiem.
– Nie może być tak, że z jednej strony pozbawia się budżet przychodów, tłumacząc się ochroną zdrowia, a z drugiej pozbawia się nas pieniędzy z podatków m.in. przeznaczanych na ochronę zdrowia. Ale do niektórych to nie dociera – mówi europoseł Grzyb. Polska ma szczególny interes, by dyrektywa nie weszła w życie. Jesteśmy największym producentem papierosów w Unii, a nasze rolnictwo jest na drugim miejscu, jeśli chodzi o uprawę tytoniu. Na palaczach budżet państwa zyskał w zeszłym roku 24 mld zł, czyli ponad 8 proc. wszystkich dochodów. Dla porównania cały budżet Ministerstwa Zdrowia to 3,6 mld zł, czyli branża tytoniowa przynosi 2,5 razy więcej, niż wydajemy na całą opiekę zdrowotną.
Branża farmaceutyczna jest znana z niezbyt etycznego podejścia do biznesu. W ostatnich latach wielokrotnie było słychać o spowodowanych przez nią skandalach korupcyjnych. W kwietniu 2011 Johnson & Johnson zgodził się zapłacić łącznie 70 mln dolarów kary, gdy został w USA oskarżony o wręczanie łapówek europejskim lekarzom i irackiemu rządowi. Oskarżenie o wieloletnie korumpowanie lekarzy i urzędników zaowocowało w sierpniu 2012 r., grzywną w wysokości 60 mln dolarów nałożoną na Pfizera. To i tak niewiele przy sumie, jaką musiał w lipcu 2012 r., zapłacić koncern GlaxoSmithKline. Tej firmie sąd w Bostonie nałożył grzywnę w wysokości 3 miliardów dolarów za przekupywanie lekarzy, by przepisywali dzieciom konkretne środki antydepresyjne.