Najnowsza interwencja Uważam Rze

Felietony

Miałem sen...

Paweł Zarzeczny

Śniło mi się, że zrezygnował premier. Najpierw nie dowierzałem – aby na pewno ten, o którym myślę? No ten, z coraz bardziej wyłupiastymi oczami i coraz bardziej wciętą marynareczką

Nie wiem, czemu tak bardzo go nie lubię – tego premiera – przecież nie ma za wiele skandali (poza zgubieniem dziesiątek miliardów złotych i milionów emigrantów), ale zauważyłem, iż w wielu sprawach mam po prostu odwrotne zdanie. I nie wystarczy, że razem kochamy futbol. Kiedyś grałem przeciw niemu i przeciw Bieleckiemu – za ich futbolową ignorancję niech świadczy to, że walnąłem im bramę z połowy boiska. Głową! Na ich małe usprawiedliwienie dodam tylko, że graliśmy w poprzek, na Polonii.

Dobra, zatem czemu nie lubię gościa, choć jest zawsze elegancko ubrany i jako jedyny poza Kaczyńskim potrafi mówić z mądrej zapewne głowy? Otóż on już tyle razy coś obiecuje, o czymś zapewnia, przyrzeka, że staje się to nie śmieszne, ale żenujące. I człowiek zaczyna to dostrzegać coraz wyraźniej, jak u dłużej znanej kobiety zmarszczki. Teraz wmawia ludowi, że już na początku 2014 r. wyraźnie drgnie (jak Jaruzelskiemu – w gaciach, temu, co to też widział światełko w tunelu, Tomek Sawyer!). Oczywiście nie drgnie nic, raczej zwiędnie, co widać po rezolutnej propozycji jego zastępcy w sprawie przyszłości Ministerstwa Skarbu. Żeby już nie przekształcało, nie sprzedawało – a jest cokolwiek do sprzedania? Ci ludzie mają nas za idiotów ekonomicznych. A wystarczy przejść się na pierwszy targ. Coś jak Rockefellerowi wystarczyło posłuchać pucybuta na Wall Street, by zwiać w ostatniej chwili przed kryzysem. Ale kto dziś poważnie słucha pucybutów?

Ekonomiści, lub podszywający się pod nich historycy, nie pojmują, a właściwie nie kojarzą, najprostszych spraw. Jakby byli mądrzy, nie żyliby na kredyt. Przecież w starych podręcznikach ekonomii ładnie jest obliczone, że wielkoseryjna produkcja małych fiatów spowoduje, że auto polska rodzina kupi nie za trzyletnią pensję, ale miesięczną. Była to prognoza nietrafiona. Ja dziś za swoją pensję mogę takich fiacików kupić i dwadzieścia. Tyle że nie dzięki wielkoseryjnej produkcji, bo ta stała się mikroskopijna w stodołach, tylko dzięki ogólnemu dziadostwu – pieniądza, blachy, jakości. I tu do ekonomistów zarzut główny: prognozy chybione o lat 50, analizy nieskutkujące niczym konkretnym – chyba że kolejnym załamaniem warszawskiej giełdy (zawsze dziwi mnie, że i ona, i firmy, które się tam prezentują, mają jeszcze z czego tracić – jest to jakaś dla mnie nieodgadniona krzywa). Pokazało mi nieuctwo ekonomistów in spe ostatnie tak zwane forum ekonomiczne w Krynicy. Niczym nieróżniące się od takiego z Davos, z tym że tam wysyłają Kwacha do siostry, a tu u nas ostrego jak brzytwa Oleksego na deptak i dawno nieoglądane słońce. Oglądam ci ja zatem relację z forum, szukając kogoś pokroju Stieglitza (ten profesor napisał najmądrzejsze zdanie o przyszłości świata: stagnacja to najlepsze, co może nas spotkać). A tu, zamiast choć jednej mądrej głowy – profesor Orłowski. Ładnie ubrany, zadbany, widać, że doradzał premierom i prezydentom (a w tle rozczochrany Kołodko). No i Orłowski opowiada, że trzeba podumać o euro, bo wiele krajów dźwignęła ta waluta bardzo! Na przykład... całą Skandynawię.

Ha, musiał być biedak na wagarach. Euro nie ma ani w Norwegii, ani w Szwecji, ani w Danii. No a Finlandia, której usiłował się uczepić na ratunek – w ogóle nie jest Skandynawią, tak jak Polska nie jest krajem arabskim. Ignorancja to jest mało powiedziane. I to jest cała prawda o ekonomii.

I o polityce, i o życiu. Dlatego na pytanie, kiedy będzie lepiej, niezmiennie powtarzam: już było!

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy