Udając Greka
Wpowieści Huberta Klimko-Dobrzanieckiego odnajdziemy dzieje rodziny, która w 1949 r. – po klęsce powstania greckich komunistów – osiedliła się na Dolnym Śląsku.
Autor wykorzystał własne doświadczenia: w jego rodzinnej Bielawie rzeczywiście mieszkali greccy uchodźcy. Postanowił uwiecznić ich w powieści, ponieważ z naprawdę sporej społeczności dziś w miasteczku pozostało zaledwie kilkanaście osób. Głównym bohaterem, a zarazem narratorem powieści uczynił Sakisa Sollasa, 50-letniego pisarza, który postanawia napisać książkę o swojej rodzinie, o dzieciństwie i młodości w Polsce, gdzie czuł się obco, bo był „tym Grekiem", i dorosłym życiu w Grecji, gdzie znowu był obcy, gdzie nazywano go Polakiem. Takie wyobcowanie pozwala jednak spojrzeć na rzeczywistość z dystansu. Dzięki temu czytelnik otrzymuje przekonujący obraz życia polskiej prowincji i niebanalny portret uchodźców. Ale to przede wszystkim książka o wielkiej miłości syna do ojca. Do ojca, którego się podziwia i szanuje – bez względu na jego słabości i przywary. To chłopięce zauroczenie w wieku dojrzałym przeradza się w obsesyjną potrzebę poznania prawdy o ojcu – kim był, nim przyjechał z żoną do Polski? Sakis przypadkiem odkrywa największą tajemnicę swojej rodziny. Cóż, może czasem lepiej nie znać przeszłości naszych przodków. Książka zachwyca barwnym, soczystym, a chwilami wręcz poetyckim językiem. I pełna jest dobrego humoru, niekiedy absurdalnego – niczym z Monty Pythona (papuga w roli cykady!). Śmiech przez łzy.
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
"Grecy umierają w domu"
Znak