Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Polityka, głupcze!

Chęć zdobycia władzy jest w Polsce zbrodnią stanu, która wyklucza z grona ludzi honorowych i cywilizowanych na równi z pedofilią

Uwaga! Produkt zawiera treści polityczne oraz śladowe ilości substancji noszących znamiona trotylu i innych orzeszków. To nie greps, to uczciwa informacja konsumencka, bo kupiecką solidność trzeba szanować i pielęgnować jak orchidee. A przecież gdyby sądzić z treści prasy opiniotwórczej i oracji polityków, to powinien być ustawowy obowiązek zamieszczania takich uwag grubą czcionką w czarnej ramce, w widocznym miejscu i na każdej ogólnie dostępnej treści politycznej, w trosce o dobrostan i zdrowie obywateli. Mieszanie się do polityki jest tu bowiem znowu sprawą mocno podejrzaną, niemoralną i bardzo niezdrową, by nie powiedzieć – z przeproszeniem dam – śmierdzącą.

Aż dziw, że nie ma jeszcze rządowego wykazu tych, którym od polityki wara. Za co ten Boni bierze pieniądze?

A przecież żyją w tym kraju miliony poczciwych Palivców, którzy solennie do tego stopnia do polityki się nie mieszają, że nawet portret Najjaśniejszego Pana ze ściany zdejmują, by go muchy zbrodniczo nie obsrywały. I jak ich ustrzec, jak ochronić? Weźmie taki gazetę, żeby nią w piecu napalić albo inaczej na poboczu drogi użyć, niechcący oko na literkach zawiesi i po nim. Najporządniejszy nawet wielbiciel talentów bezpruderyjnych panienek może przypadkiem trafić w te niebezpieczne rejony internetu, z których wyzionie na niego bazyliszek polityczności. I nikt go nie ostrzega, nikt za rękę nie chwyci, nikt o pełnoletność nie pyta. I zaczyna się zjazd po równi pochyłej, prosto w otchłań, bo im normalniejszego osobnika atak polityki dopadnie, tym niechybniej wywali z siebie na jakimś forum: „Ja bym ich, k..., wszystkich...". I gdy wykazując apolityczną czujność, współczesny Bretschneider doda – jak dwa do dwóch – dymiącą strzelbę niepewnej politycznie gazetki, ślady saletry w garażu, bateryjkę z latarki i starą nokię, to najpospolitszy nawet Józek z Przasnysza może się zmienić w posępnego Józefa K. czy innego Brunona z łamiącej wiadomości na pasku telewizyjnym.

Znacznie gorzej, Drodzy Czytelnicy, gdy jesteście na przykład Kościołem katolickim (cokolwiek to znaczy), działaczami związków zawodowych lub nawet członkami Polskiej Akademii Nauk – specjalistami od (Boże uchowaj!) wytrzymałości materiałów albo (co za perwersja) magistrantami z historii. Jak czytam i słyszę, reżim apolityczności obowiązuje już nawet samorządowców pochodzących z partyjnej nominacji, a zwłaszcza mających ich już po dziurki w nosie wyborców.

Najmniej zaś polityką powinni się interesować politycy, a osobliwie opozycyjni. W Polsce zarzucić politykowi, że działa z pobudek politycznych, jest nie tylko obrazą. Oskarżenie, że politykiem kierują motywacje polityczne, to grand finale i podwójny nelson, zamykający wszelkie dyskusje niczym cios z łokcia w splot słoneczny.

Gdyby jednak pacjent cudem przeżył, a nawet na chwiejnych nogach ustał, to jest jeszcze broń ostateczna, niczym kopniak w krocze. Choć to brutalne, trzeba wtedy takiego oskarżyć o pragnienie zdobycia władzy. Chęć zdobycia władzy jest w Polsce zbrodnią stanu, która wyklucza z grona ludzi honorowych i cywilizowanych na równi z pedofilią. I jeżeli nawet żądza jest nieświadoma, to media pełne są – także apolitycznych – ekspertów od tropienia pragnień podprogowych, mistrzów psychiatrii politycznej będącej twórczym rozwinięciem odkrywców schizofrenii bezobjawowej.

Jakżeby miało być inaczej w państwie kierowanym przez apolitycznego premiera z apolitycznego rządu, który z billboardów namawia z niewinną, wolną od grzechu polityczności twarzą oseska, by się od polityki trzymać jak najdalej, najlepiej na długość mostu, a nawet autostrady, co ją właśnie niebawem zbuduje, gdy tylko znów wygra wybory?

Lista osób i środowisk, które nie powinny się do polityki mieszać, jest w Polsce długa i stale aktualizowana wedle potrzeb. Nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy może się na niej znaleźć. Aż dziw, że nie ma do tej pory oficjalnej strony rządowej, na której publikowano by obowiązujący wykaz tych, którym od polityki wara. Szkoda, bo człowiek raz dziennie kliknąłby, gdzie trzeba, sprawdził i zasypiał spokojny. Za co ten Boni pieniądze bierze, ja pytam?!

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Adam Maciejewski

Polski kapitał na Kaukazie

Od 2014 r. w Armenii działa fabryka polskiej spółki Lubawa. Nawiązanie współpracy z rządem Armenii było możliwe dzięki promocji naszego przemysłu za granicą, wspieranej przez dotacje z UE

Edyta Żyła

Doradzą i przeszkolą

Znaczna część unijnych pieniędzy trafia do doradców, którzy pomagają zakładać firmy lub je rozwijać. Przedsiębiorcy mogą więc liczyć na bezpłatne szkolenia, wsparcie doświadczonych mentorów albo pomoc w przygotowaniu strategii marketingowej