
Piec na kłódkę
Pieców na węgiel będziemy mogli używać jeszcze tylko przez sześć lat. Rząd chce nas zmusić, byśmy po 2020 r. montowali w domach ogrzewanie gazowe lub elektryczne
To pomysł związany z tzw. ustawą antysmogową. Z jej pomocą politycy zamierzają zlikwidować najtańsze i najpewniejsze źródło ciepła w polskich domach. Być może na kolejną rewolucję energetyczną stać będzie najbogatszych. To jednak najbiedniejszych dotykają zazwyczaj srogie zimy. Bo ogrzewanie na węgiel jest cztery razy tańsze od ogrzewania piecem elektrycznym. Zanosi się więc na poważny cios dla prywatnych kieszeni. Stracą też spółki węglowe, które co roku odbiorcom indywidualnym sprzedają 13 mln ton węgla grubego. Bankructwo zajrzy w oczy 13 tys. firm handlujących opałem i niezliczonej ilości pośredników, firmom transportowym i kooperantom. Czym będą ogrzewać się Polacy? Być może drewnem, najpewniej jednak – śmieciami.
Smog nad Las Vegas
Potrzebujemy mądrej i skutecznej edukacji ekologicznej, z pewnością zaś nie kolejnych aktów prawnych zatruwających nam życie. Bałagan po nowo wprowadzonych przepisach dotyczących segregacji śmieci napawać musi grozą. Zwłaszcza że zima za pasem. Nie oszukujmy się, że posiadacze pieców spalających wszystko nie zdecydują się uczynić z odpadków paliwa alternatywnego. Wiadomo – opał za darmo, a dodatkowo nie trzeba jeszcze płacić za wywóz śmieci. O to, co wydostanie się kominem, niech martwią się już sąsiedzi.
Polacy zmagają się już z ustawą śmieciową, a za parę lat dojdzie im jeszcze antysmogowa
Tadeusz i Elżbieta są właścicielami domku w malowniczej, górskiej Milówce. Niestety, coraz rzadziej oddychają czystym powietrzem. Od kiedy sąsiad zaczął remont, z jego komina wydobywają się opary duszącego dymu we wszystkich możliwych kolorach. Czasem tak pali w nos i w gardło, że strach wyjść do ogrodu. Gdy przyjadą wnuczki, trudno zdecydować się z nimi na spacer. Rozmowy i prośby nie pomagają, bo uciążliwy sąsiad wypiera się wszystkiego. Niczego nie dały też interwencje na policji. Po stróżów prawa dzwoniła już zresztą niemal cała dzielnica. Wiadomo, że do pieca lecą stare panele podłogowe. – To drewno – przekonuje sąsiad, ale naocznie można stwierdzić, że kominem wydostaje się cała tablica Mendelejewa.
Żernica, sypialnia Gliwic. Po lewej stronie nowe osiedle. Niskie bloki, bliźniaki, szeregowce. Po prawej – budynki byłego PGR, które zasiedlają młodzi emeryci z pobliskich kopalni. Tubylcy o przyjezdnych: „Las Vegas", ci zaś o miejscowych: „slumsy". W pegeerowskich blokach kotłownia jak za dawnych lat. Rozpada się komin, a palacz potrafi spalić pewnie nawet to, co nie ma prawa spłonąć. W ogień leci więc wszystko – stare meble, plastikowe opakowania, wszelkie odpady. Już od rana trudno wyjść z psem, bo czarny dym z komina rozpościera się nad osiedlem. Popiół ląduje na parkingu. Przed blokiem z roku na rok rośnie góra nieopalonych resztek. Tak w swoim najlepszym wydaniu prezentuje się ekologia po polsku... Gdy jesienią na Śląsku wyjdzie się na ulicę, trudno złapać oddech. Zwłaszcza wtedy, gdy dni nie są jeszcze tak zimne, by marznąć, a jednocześnie powietrze okazuje się dostatecznie chłodne, aby grzać. Nie wiadomo, co bardziej przeszkadza w oddychaniu: smog z pieców czy spaliny samochodów jeżdżących przez miasta.
Mieszkający w Krakowie Piotr przyznaje ze swoistą dumą, że należy do „zakonu ulicy". Setek ludzi grzebiących od rana w śmietnikach i na wysypiskach. Może mówić o szczęściu – ma rentę, dach nad głową i życzliwych ludzi wokół siebie. Zimą nie pali w domowej kozie, bo oszczędza. Ma to dobre strony. Właściciel piecyka jest zahartowany i nie choruje. Gdy jednak mróz nie daje wytrzymać, do pieca wkłada wszystko, co ma pod ręką. – Pół dzielnicy tak robi – przyznaje z rozbrajającą szczerością mężczyzna. Za spalanie śmieci można co prawda dostać mandat od straży miejskiej. Aż 500 złotych. W praktyce jednak bardzo rzadko jest to egzekwowane.
Ustawa antysmogowa z pewnością nie zlikwiduje problemu zanieczyszczonych miast. Po jej wprowadzeniu Polacy nie przestaną spalać w piecach wszystkiego, co da się do nich włożyć. Zwłaszcza że muszą już się zmagać z dobrodziejstwami wprowadzonej niedawno ustawy śmieciowej. Ta zaś wyłącznie może zwiększyć ilość odpadków spalanych w przydomowych kotłowniach.