Tytoniowy sukces w Brukseli
Polski przemysł tytoniowy został ocalony – przynajmniej na razie. Parlament Europejski nie zgodził się na zakaz produkcji cienkich papierosów, a okres na wycofanie mentolowych został ustalony na osiem lat.
Oznacza to, że polskie firmy, które utrzymują się z produkcji wyrobów tytoniowych, będą miały czas na przygotowanie się do zmian w prawie. Forsowane przez unijną biurokrację stanowisko we wstępnej wersji miało całkowicie zabraniać wytwarzania papierosów mentolowych oraz typu slim. Byłby to potężny cios dla polskiej gospodarki – nasz kraj jest w czołówce państw europejskich pod względem produkcji wyrobów tytoniowych.
O kontrowersjach wokół tzw. dyrektywy tytoniowej (TPD) pisaliśmy już na łamach „Uważam Rze" kilkakrotnie. Jak wskazywaliśmy – sprawa mogła mieć drugie dno. Jak wówczas ustaliliśmy, w obronę dyrektywy zaangażowana była między innymi Linda McAvan, brytyjska europosłanka należąca do frakcji Socjalistów i Demokratów. Początek jej prac nad dyrektywą zbiegł się w czasie z podjęciem pracy w brukselskim biurze firmy lobbystycznej Burson-Marsteller Davida Harleya, który przez wiele lat był wysokiej rangi politykiem SiD i kolegą europosłanki w prezydium tego ugrupowania. Teraz jego klientami są największe firmy farmaceutyczne – m.in. Johnson & Johnson oraz Pfizer.
Jaki interes w wejściu w życie przepisów antynikotynowych mogłyby mieć koncerny farmaceutyczne? Przede wszystkim kampania antynikotynowa każdorazowo wiąże się ze wzmożoną produkcją pigułek, plastrów czy gum ułatwiających rzucanie palenia. Dodatkowo koncerny chciały, by tzw. e-papierosy zarejestrowano jako wyrób medyczny, co pozwoliłoby jeszcze bardziej zwiększyć ich zyski kosztem firm tytoniowych. Warto przypomnieć, że 8 maja tego roku w parlamencie odbyło się szkolenie na temat e-papierosów, a zorganizowała je wspomniana europoseł McAven. Jak wówczas twierdziła, należy uznać je za produkt medyczny, regulowany i jednocześnie zabronić wersji smakowych. Faktycznie oznaczałyby to, że prawo do ich wprowadzania na rynek miałyby tylko koncerny farmaceutyczne.
Warto wspomnieć, że szefowie największych firm sektora farmaceutycznego, w tym Johnson & Johnson, Pfizer i GlaxoSmithKline, wystosowali w listopadzie 2011 r. list do ówczesnego przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Barroso, w którym domagali się natychmiastowego przyspieszenia prac nad wprowadzeniem TPD.
Zwolennicy radykalnych zakazów sprzedaży papierosów mentolowych oraz typu slim ponieśli więc w Parlamencie Europejskim znaczącą porażkę. Co prawda produkty mentolowe mają być wycofane z rynku, ale dopiero za osiem lat, co oznacza, że nie będzie można ich palić od 2022 r. Wcześniej, już w 2016 r., mogą zostać wycofane papierosy o innych aromatach.
Natomiast przeniesienie sprzedaży papierosów elektronicznych wyłącznie do aptek w ogóle nie znalazło się w dokumencie PE. Stanowisko europosłów na razie nie uderzy więc w polski przemysł, a w konsekwencji w budżet państwa. Obecnie na terenie naszego kraju funkcjonuje około 130 tys. punktów sprzedaży wyrobów tytoniowych, na palaczach budżet państwa zyskał w zeszłym roku 24 mld zł, czyli ponad 8 proc. wszystkich dochodów. Jesteśmy także wiodącym w Europie producentem papierosów typu slim oraz mentolowych. Było więc o co zabiegać, tym bardziej że ograniczenie sprzedaży papierosów spowodowałoby powiększenie szarej strefy.
Stanowisko europosłów dotyczyło także rodzajów opakowań papierosów i zamieszczanych na nich napisów. Jak ustalili, ostrzeżenia dotyczące szkodliwości wyrobów tytoniowych mają zajmować 65 proc. powierzchni pudełka, a wszystkie opakowania mają być takie same, czyli płaskie. Oznacza to, że z rynku mają zniknąć bardzo lubiane przez klientów wąskie opakowania cienkich papierosów, zwane „szminkowymi".
O korzystne dla naszego kraju stanowisko walczyli nie tylko polscy europosłowie – przeciwko unijnej dyrektywie opowiedziało się także ponad 20 tys. mieszkańców naszego kraju. Tyle osób złożyło bowiem podpisy pod petycją w tej sprawie, która została przekazana europosłowi Markowi Migalskiemu przez Polski Instytut Myśli Gospodarczej. Ten zaś wręczył ją wszystkim polskim eurodeputowanym. Autorzy petycji podkreślali, że unijna dyrektywa w planowanym kształcie jest antypolska i uderza w interesy producentów tytoniu.