Tanie Chiny się skończyły
Rozmowa z prof. Bogdanem Góralczykiem, sinologiem, specjalistą od Dalekiego Wschodu
George Friedman, szef Statforu, twierdzi, że Chiny upadną w ciągu 20 lat w wyniku wycofania się Amerykanów z tego rynku. Jak pan widzi to jego proroctwo?
Śmieję się. Proszę zaznaczyć: śmieję się. Proszę pana, ja byłem na placu Tiananmen w 1989 r. i od tamtej pory takich teorii, jak Friedmana o upadku Chin, było na Zachodzie co najmniej kilkanaście. Jak dotychczas, wszystkie te teorie upadły, a Chiny są coraz silniejsze. Warto to brać pod uwagę. Ja nie kreuję wizerunku Chin, nie twierdzę, że są niezagrożone. Tym niemniej jest jedna niepodważalna, i to widać naocznie, wynika ze wszystkich statystyk, zestawień: Chiny rzeczywiście, szczególnie po 2008 r., w kontekście zachwiania się rynków zachodnich zdecydowanie, ale to zdecydowanie się wzmocniły w sensie gospodarczym.
Paradoks?
To jest konsekwencja opcji przyjętej po 1990 r. Do Chin pojechał wtedy Milton Friedman. Chińczycy się przyglądali, ale odrzucili wszelkie terapie szokowe, wszelkie konsensusy waszyngtońskie. Uznali, że państwo powinno być silne, a rynek wspomagający. A nie odwrotnie, jak zrobiliśmy my na Zachodzie, w tym w Polsce. Efekty zdają się potwierdzać ich, a nie naszą koncepcję. Problem w tym, że od tamtej pory, w 2008 i 2009 r., Chińczycy stracili konsensus, który wcześniej mieli. Czyli nie wysuwać się przed szereg, nie siadać na pierwszym miejscu, powoli zbierać siły i nabierać mocy. Ten konsensus, ze zrozumiałych względów, po 2009 r. upadł, ponieważ świat zaczął od Chin oczekiwać coraz więcej. Sukcesy, które zaczęli notować, zaczęły ich przerastać. I w tym kontekście podzielili się, powstały różne ścierające się szkoły. Miejmy nadzieję, że znajdą konsensus w listopadzie tego roku.
Czemu akurat w listopadzie?
Szykuje się bardzo ważne plenum partii. Ma być ogłoszony nowy, pakiet reformatorski. Niewątpliwie kraj jest na zakręcie, mimo że zdecydowanie urósł w siłę. Co zresztą można udowodnić i oni to udowadniają na wiele sposobów. Chiny wyprzedzają Stany Zjednoczone i, jeśli coś nadzwyczajnego się nie zdarzy, staną się największą gospodarką świata. Kolejny element, niezwykle ważny w tym kontekście – przez ostatnich kilkanaście lat Chiny notowały niebywałe nadwyżki handlowe z całym Zachodem, poczynając od Stanów Zjednoczonych. Bywały lata, i ten rok też taki będzie, że nadwyżka chińska w handlu z USA wynosiła 300 mld dolarów. Czyli połowę polskiego PKB!