O Murzynie, który nie jest małpą
Na wylocie: Żeby jak najlepiej rozwijać w Polsce współpracę między rasami, prezydent raz w roku powinien nadawać emigrantom obywatelstwo
Koleżanka, nieco chyba przeceniając moje znajomości, poprosiła o radę. Mianowicie, jak pomóc jej ciemnemu niczym heban koleżce (użyłbym słowa – murzyńskiemu, ale ponoć jest to obraźliwe, ciekawe tylko, czemu zakazano na przykład Niggera w Stanach, a wciąż przyzwala się na istnienie Nigerii, a chyba nawet Nigru). No więc ten kolo jest załamany, bo przebywa u nas już 20 lat, a prośby wszelakie o nadanie obywatelstwa są odrzucane. No, gdyby kopał piłkę, pewnie byłoby łatwiej, niestety – z talentów rodzice dali mu tylko urodę.
Pierwsza z rad wydała się najprostsza i najszybsza – wyjdź za niego, a potem się najwyżej rozwiedziecie. Ale nie, jej góralscy rodzice nigdy by tego nie wybaczyli. No to rada druga. Niech przyjdzie na niedzielne spotkanie FARE (Futbol Against Racism Europe). Jest to organizacja donosząca gdzie się da i komu się da o dostrzeżonych przypadkach dyskryminacji rasowej. Na przykład udawanie na meczach dźwięku małp czy rzucanie bananami (jeden z sędziów użył nawet głupiej w swej istocie formy, zwracając się do leżącego czarnego piłkarza – sam wstaniesz czy chcesz banana?).
No więc to FARE wydało mi się dobrą okazją (gra zapowiadana była na wczoraj), by poznać antyrasowych działaczy i poprosić o pomoc. Zawsze to łatwiej, chłopak zresztą pięknie mówi po polsku, skończył studia, no i tak od nas nie wyjedzie, z papierami czy bez... Czy musi pędzić aż do Lampedusy, wskakiwać gdzieś przy brzegu do wody z dziurawego statku, żeby nie odstawili z powrotem na pokład? Żeby ktoś się wzruszył desperacją... Czy nie łatwiej pomagać – skoro – zdaje się wzywana jest do tego już cała Europa? Czy nie dałoby się na tym zarobić i skorzystać z dodatkowych rąk do pracy – czyż nie tak zbudowano Amerykę?
A może poseł Godson pomoże? Niestety, ci przybysze zdani są u nas jedynie na handel nielegalnymi papierosami i podrabianymi towarami, a też i sporą pogardę. Nie tylko u nas. W Anglii np. wybuchł mały skandal po meczu na Wembley. Ale nie z powodu, iż wygrali oni za nisko, bo wystarczyło, by awansować na mundial. Trener Hodgson w przerwie radził zawodnikom, by zaczęli „karmić małpę", czyli ciemniutkiego Townsenda, podaniami. Ktoś doniósł do gazet, ale... przezwany „małpą" Townsend... w ogóle się nie obraził, zresztą nie jest małpą, więc o co chodzi?! No, wreszcie jakiś przykład, że w epoce poprawności jednak powinno się zezwalać na żarty, które nie urażają dumy – na tej zasadzie mamy milion dowcipów o Polakach, a protestuje jedynie minister Sikorski. A kolejny przykład zmiany podejścia nadszedł z Włoch – federacja futbolowa obwieściła, że za obelgi z trybun karani będą sprawcy, a nie kluby. Nie będzie zamykanych stadionów, bo wystarczyłaby jedna kolejka, by zamknąć je wszystkie. I nikt się nie oburzył, nawet FARE. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej za ludzką głupotę.
Żeby współpracę między rasami rozwijać jednak dalej i nie ograniczać się tylko do sportowców, warto, by prezydent raz w roku przyznawał polskie obywatelstwo. Nie za darmo. Choćby za osiągnięcia naukowe. Wtedy zaczęlibyśmy pokazywać Murzynów, jakimi są, coraz częściej. A odwracając się do nich plecami, mamy w Warszawie jednego posła i kilka tysięcy handlarzy nielegalnych papierosów. I jest z nimi jak w znanym powiedzeniu: głupi, bo biedny, biedny zaś, bo głupi.