Polska na celowniku rosyjskich sił powietrznych
Według szwedzkich mediów rosyjskie siły powietrzne ćwiczą nad Bałtykiem naloty na cele w Polsce, Szwecji i krajach nadbałtyckich. Już po raz kolejny słyszymy o takiej aktywności Rosjan.
Szwedzkie media – powołując się na tamtejsze władze wojskowe – poinformowały o tym, że 28 października grupa rosyjskich samolotów wojskowych odbyła ćwiczenia nad wodami międzynarodowymi.
– Rosjanie zawsze tam ćwiczyli i nigdy tego nie ukrywali, nie ukrywali zainteresowania poszczególnymi celami – mówi Wojciech Łuczak, ekspert lotnictwa z miesięcznika „Skrzydlata Polska". – Od wielu lat tam ćwiczą i to się akurat nie zmieni, a my nic na to nie poradzimy, bo przecież oni nie wlatują w naszą przestrzeń powietrzną. Zresztą taki stan rzeczy w ogóle nie powinien dziwić. Odkąd znaleźliśmy się w NATO, zostaliśmy wpisani na rosyjską listę celów. Kiedy w Redzikowie powstanie tarcza antyrakietowa, znajdziemy się na liście celów nie tylko państwa rosyjskiego.
Tyle że tym razem ćwiczenia odbywały się w maksymalnej bliskości od szwedzkiej wyspy Olandii. W ćwiczeniach brały udział m.in. strategiczne bombowce Tu-22M mogące przenosić broń jądrową. Kierujące się ku Olandii rosyjskie samoloty zostały wykryte przez szwedzkie radary i na ich spotkanie skierowano dwa myśliwce typu Jas-Gripen, które cały czas pozostawały w pobliżu rejonu rosyjskich ćwiczeń. Gdy do podobnych ćwiczeń doszło na wiosnę tego roku, Szwedzi nie wysłali w powietrze swoich samolotów. Tym razem ich reakcja była zgoła inna.
W trakcie tych wiosennych nalotów zareagowało dowództwo NATO, kierując do akcji dwa duńskie F-16 uczestniczące w NATO-wskiej operacji patrolowania przestrzeni powietrznej nad Estonią, Litwą i Łotwą. Wysoki oficer szwedzkich sił zbrojnych – komentując ostatnie rosyjskie ćwiczenia – stwierdził, że oprócz szkolenia ich celem było też zaznaczenie stałej obecności Rosji na obszarach południowego Bałtyku. Kiedy w listopadzie 2011 r. cztery rosyjskie samoloty zbliżyły się do terytorium Litwy, Rasa Juknevičienė, litewska minister obrony, podkreślała, że taka liczba rosyjskich sił powietrznych może budzić podejrzenia. Wtedy cztery duńskie myśliwce F-16, które sprawowały patrol nad litewskim, łotewskim i estońskim niebem, eskortowały rosyjskie samoloty. Dwa transportowce AN26 i bombowce TU-134 przeleciały nad rosyjskim terytorium Bałtyku z Kaliningradu dalej w głąb Rosji, a samoloty zwiadowcze IŁ-20 przeleciały w przeciwnym kierunku.
Samoloty ostatecznie nie wkroczyły na terytorium krajów bałtyckich, jednak całe to przedsięwzięcie było dość niezwykłe. Zazwyczaj można zobaczyć jedynie kilka rosyjskich samolotów zwiadowczych w ciągu kilku tygodni. Dlatego też biuro prasowe litewskiego ministerstwa obrony podkreślało: „Intensywność rosyjskich ćwiczeń lotniczych budzi zdumienie. Po raz kolejny możemy się przekonać o niezbędności NATO-wskich operacji patrolujących". Tym razem rosyjskie ćwiczenia zbiegły się z największymi od lat manewrami NATO Steadfast Jazz 2013, które odbywają się w Polsce i krajach nadbałtyckich. Spotykały się one z krytyką Kremla, który stwierdził, że „od tych ćwiczeń wieje zimną wojną. Jak takie działania mogą sprzyjać wzrostowi zaufania między państwami NATO a Rosją?".