Słodko-gorzki
Bukareszt jako miasto egzotyczne i europejskie
Bukareszt to w przypadku Małgorzaty Rejmer miłość od pierwszego wejrzenia. Od początku ujęło ją miasto łączące w sobie tysiące sprzeczności.
Miasto egzotyczne, a jednocześnie niepowtarzalnie europejskie. Miasto poranione, zniszczone chorymi wizjami architektonicznymi dyktatora Nicolae Ceaus,escu, które już na zawsze odebrały rumuńskiej stolicy możliwość pysznienia się z powodu jednej z najpiękniejszych secesji na Starym Kontynencie. Autorkę ujęli głównie mieszkańcy Bukaresztu. Wielu z nich dźwiga na sobie brzemię nieodległej przeszłości. Właśnie ofiarom komunistycznej dyktatury pisarka poświęca wiele uwagi. Z empatią opowiada historie rodzin niszczonych przez Securitate, rozdzielonych na wiele lat, napiętnowanych w społeczności, w której aż roiło się od donosicieli. To historie ludzi przeciętnych, Rumunów dnia codziennego, których nazwisk zapewnie nikt nie będzie kiedyś pamiętał.
W książce Rejmer nie brak też opowieści o kolorowych ptakach, jak uliczny artysta Ion Barladeanu, tworzący niezwykłe kolaże – wycinanki z gazet odnalezionych na bukareszteńskich śmietnikach. Artysta niby jest człowiekiem wolnym, ale wciąż to Ceaus,escu zdaje się pętać jego wyobraźnię. I tak jest chyba z całym Bukaresztem, co autorska książki konstatuje jako puentę – to miasto słodko-gorzkie, z ironicznym poczuciem humoru, ale bez łatwego piękna. A jednak Małgorzata Rejmer nie wyobraża sobie, by tam wciąż nie wracać. Po prostu za bardzo tęskni.
Małgorzata Rejmer
Bukareszt. Kurz i krew
Czarne