Czyste konto pana Grzesia
Zorganizowana szajka z Wybrzeża okradała założone przez siebie konta. Potem kradzieże zgłaszano w bankach, które zwracały pieniądze
Odwrócony phishing, tak nazywa się ta metoda oszustwa. Za pomocą podrabianych kart wypłacano pieniądze za granicą, a potem gotówka była zwracana przez banki. To one są w tej sprawie poszkodowanymi – opowiada Mariusz Marciniak, rzecznik gdańskiej prokuratury apelacyjnej, która prowadziła śledztwo w tej nietypowej sprawie.
Gdzie moje tysiące?
Trzy lata temu Eurobank powiadomił prokuraturę o podejrzeniu oszustwa. Jeden z jego klientów, Grzegorz K., najpierw przez dwa tygodnie pikietował przed gdańskim oddziałem banku, a potem pojechał do Wrocławia. Urządził tam mały happening, w trakcie którego dwie młode dziewczyny rozpięły transparent z hasłem: „Lepiej oddać swoje pieniądze złodziejowi, niż zdeponować je w Eurobanku". Na niewielkiej tablicy, którą trzymał w ręku Grzegorz K., można było przeczytać: „Eurobank przyczynił się do kradzieży moich pieniędzy". Mężczyzna przez kilka godzin próbował zniechęcić do korzystania z usług banku klientów wchodzących do jednego z oddziałów. – Nie ufajcie Eurobankowi! Niech pan nie wypłaca z tego bankomatu! Zostałem oszukany na 62 tys. zł! – krzyczał.