
Drożej już było
Po czterech latach zastoju rynek nieruchomości przeżywa renesans. Grunty, kamienice i centra handlowe wracają do obiegu kilkakrotnie tańsze niż przed krachem
Najpierw ruszyło w mieszkaniówce. Polacy znów zaczęli inwestować we własne M, a od deweloperów oddaliło się nieco widmo bankructwa. Według raportu „Rynek mieszkaniowy w Polsce po III kw. 2013 roku" firmy doradczej REAS, liczba transakcji liczona łącznie dla sześciu rynków (Warszawa, Wrocław, Kraków, Poznań, Trójmiasto i Łódź) zwiększyła się w porównaniu z II kw. o ponad 18 proc. i wyniosła prawie 9,6 tys. lokali. Według prezesa REAS Kazimierza Kirejczyka tylu transakcji nie notowano na polskim rynku od czasu boomu w 2007 r. Chociaż miniony kwartał był już piątym z kolei, kiedy podaż nowych mieszkań była mniejsza niż sprzedaż, deweloperzy spodziewają się hossy. Po kilku latach chudych nareszcie widać przejaśnienia – dane GUS świadczą o niewielkim wzroście gospodarczym, finanse publiczne mają zasilić środki z OFE, a od stycznia ruszy kolejny program wspierający kupujących „Mieszkanie dla młodych".
Budują co sił
Również w budownictwie biurowym, najmniej dotkniętym spowolnieniem, nastąpiła kolejna fala ożywienia. O ile jednak w kryzysie inwestorzy skupiali się raczej na kończeniu wcześniejszych projektów i główkowali, jak sfinansować ich budowę oraz zabezpieczyć przyszłych najemców, o tyle w ostatnim czasie intensywnie szukają nowych gruntów pod budowę biurowców. Choć wydawałoby się, że rynek biurowy w Polsce jest przesycony, duże firmy planują zwiększenie zatrudnienia, a inwestorzy szukają już gruntów pod kolejne biurowce w największych miastach. Zachęcają ich ceny najmu, które w najbardziej prestiżowych obiektach w centrum Warszawy są wyższe niż w Berlinie, Kopenhadze czy Lyonie i najwyższe w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Miesięczny koszt najmu nowoczesnej powierzchni w śródmieściu Warszawy wyniósł na koniec III kw. 22–24 euro za 1 mkw. miesięcznie, a poza ścisłym centrum, np. na Mokotowie – 14,50–14,75 euro. I choć czynsze w nowoczesnych stołecznych biurowcach pozostają pod presją zniżkową, a wysoka podaż nowej powierzchni powoduje, że rośnie metraż niewynajęty, deweloperzy chcą tu stawiać kolejne budynki.