Bank bez szyldu
Dzieje domu bankierskiego Morganów stanowią żywy dowód na to, że najbogatsi bankierzy są niekiedy równi władcom państw
Niedawno w amerykańskich mediach pojawiła się informacja, że bank J.P. Morgan wręczył córce byłego premiera Chin, Wen Jiabao, pokaźną łapówkę, za pomocą której chciał się wkupić w łaski najwyższych kręgów władzy Państwa Środka. To zdumiewające, że od samego początku swego istnienia dom bankierski Morganów stosuje wciąż te same metody.
Naprzeciwko siedziby nowojorskiej giełdy stoi niepozorny, jasny budynek. Kto nigdy nie był w Nowym Jorku, może skorzystać z internetowych map umożliwiających wirtualny spacer po ulicy stanowiącej stolicę światowych finansów. Przekona się wówczas, że w gąszczu kilkudziesięciopiętrowych wieżowców budynek pod adresem 23 Wall Street jako jedyny ma zaledwie jedno piętro. Znawcy rynku nieruchomości zgodnie uznają go za najbardziej ekstrawagancki w historii przykład lekceważenia potrzeby wzniesienia drapacza chmur w miejscu, gdzie wartość gruntu osiąga astronomiczne ceny. Na taką ekstrawagancję mógł sobie pozwolić wyłącznie dom bankierski J. P. Morgan.
Kolejną ekstrawagancją, która jednak zdradzała charakter prowadzonych na 23 Wall Street interesów, była nieobecność jakichkolwiek szyldów. Jednakże Morgan wcale nie zabiegał o zwykłych ludzi. Transakcje finalizował podczas audiencji u monarchów, na polowaniach, w czasie partii szachów czy też na pokładzie własnych, luksusowych jachtów. Przez szereg lat to nie był bank dla Kowalskiego ani Nowaka, lecz organizacja, której przedstawiciele obracali się wśród dyplomatów, prezydentów i premierów oraz urzędników najwyższego szczebla, gdyż właśnie to środowisko zapewniało jej potęgę.
Przedstawianie dziejów wielkich rodów bankierskich nie należy do najłatwiejszych zadań, gdyż bardzo łatwo usłyszeć zarzut przyczyniania się do tworzenia spiskowej teorii dziejów oraz utrwalania mitu „międzynarodowej finansjery". Jednakże dzieje domu bankierskiego Morganów stanowią żywy dowód na to, że najbogatsi bankierzy odgrywają niekiedy rolę dorównującą władcom państw.