Pojednanie
Po co nam wciąż ocieplenia w stosunkach z Rosją, skoro nasz rząd tak dobrze dba o relacje ze wschodnimi przyjaciółmi?
Wiadomością tygodnia jest wielki przełom w stosunkach polsko-rosyjskich! Ministrowie spraw zagranicznych Rosji i Polski podpisali „Program 2020 w stosunkach rosyjsko-polskich", który ma być mapą drogową prowadzącą do podniesienia jakości stosunków dwustronnych. I wspaniale, nikt już nie pyta, co takiego się znowu stało, że rząd Platformy, który prowadzi przecież najlepszą politykę zagraniczną w historii, po raz chyba setny ogłasza „przełom i ocieplenie w stosunkach polsko-rosyjskich". Było wielkie pojednanie po Smoleńsku, potem ocieplenie po wyborach prezydenckich, kolejne zbliżenie po wyborach parlamentarnych, apel patriarchy Cyryla o pojednanie wśród polskich katolików i rosyjskich prawosławnych, co z gorączką relacjonowały wszystkie media. I tak bez końca, wciąż tylko mamy wielkie szanse na kolejne przełomowe pojednanie, zbliżające obydwa narody i dające nadzieję na poprawę stosunków. Jednamy się z nimi tak skutecznie mniej więcej co kilka miesięcy, że już z trudem da się zliczyć wszystkie pojednawcze gesty.
Tylko po co wciąż te „ocieplenia"? Przecież nasz rząd tak dobrze dba o stosunki ze wschodnimi przyjaciółmi. Tak cudownie działa na rosyjskim froncie, że nikt stamtąd nawet nie myśli o wrogim przejęciu tarnowskich Azotów, nikt nie próbuje blokować EuroPolGazu przez opuszczanie walnego zgromadzenia w sprawie powołania nowego zarządu. Podobnie Rosjanie nie wprowadzają żadnego embarga na import polskich towarów, polsko-rosyjska komisja historyczna osiągnęła porozumienie w sprawie wszystkich niejasnych kart historii, dokumenty w sprawie Katynia zostały nam przekazane z adnotacją: „Przepraszamy za opóźnienie, chcieliśmy, aby nic nie zaginęło", równolegle z apelem polskiego reżysera o palenie zniczy na grobach czerwonoarmistów, a wrak samolotu już od trzech z górą lat znajduje się w Polsce i jest badany przez polskich biegłych. Ostatecznym dowodem na postępujące ocieplenie stosunków było wycofanie z obwodu kaliningradzkiego nie tylko iskanderów zdolnych przenosić bomby atomowe, ale i innego sprzętu wojskowego i całej armii, a także ogłoszenie obwodu strefą zdemilitaryzowaną w dowód polsko-rosyjskiej przyjaźni.