Dobry czas Kościoła
Kościół zwycięski to jest coś, co mnie podnosi na duchu. A poganie niech sobie pieprzą trzy po trzy dalej
Nie, nie dlatego to piszę, że właśnie minęło Boże Narodzenie. Czyli ten czas, gdy przemysł i handel mają rekordowe obroty i nawet dzieci są szczęśliwe (prezenty, ferie, czegóż chcieć więcej?). Kościół ma dobry czas ze względu na dwa... wyroki. Oba dla niego niezwykle korzystne. A co dobre dla Kościoła w który wierzę dobre jest i dla mnie i mojej rodziny.
Otóż Watykan uznał, że przegonienie księdza Lemańskiego z probostwa w Jasienicy jest całkowicie zasadne. Ponieważ (ja to wiedziałem od razu, ale ten Lemański musiał być akurat na wagarach), ta instytucja o tradycji dwóch tysięcy lat opiera się na posłuszeństwie. To raz (to jest ta wolność właśnie uświadomiona konieczność). A dwa jest Kościół nie tak wspaniały przez rozliczne przepiękne budynki, tylko przez to, że pewne historie są stałe. Niezmienne, dlatego i prababka, i prawnuczek odmawiają tę samą modlitwę „Ojcze nasz, któryś jest w niebie...", albo „Zdrowaś Mario, łaskiś pełna...". Dla rewolucjonistów miejsca tam nie może być, jeśli ta instytucja ma przetrwać kolejne millennium. Koniec, kropka.