Nonsens OFE
W Polsce kapitałowy model emerytury nigdy nie miał szans powodzenia
Ludzie postępują rozsądnie dopiero wtedy, gdy wszystkie inne możliwości zawiodą" – powiada jedno z dwóch najsłynniejszych praw Murphy'ego. Przez 14 lat ZUS zabierał nam pieniądze i oddawał otwartym (i obowiązkowym) funduszom emerytalnym. OFE część tych pieniędzy oddawały rządowi (kupując obligacje, od których rząd będzie musiał zapłacić odsetki). Rząd z powrotem oddawał te pieniądze ZUS, a ZUS wypłacał z nich emerytury. Pure nonsense. W wypadku inwestowania w obligacje państwowe OFE dwa razy zarabiają: raz, gdy otrzymują składki i pobierają od nich opłatę dystrybucyjną, a następnie opłatę za zarządzanie. Drugi raz, gdy państwo musi ściągnąć od obywateli podatki na wykup od OFE wcześniej sprzedanych im obligacji, oczywiście wraz z odsetkami.
Ale rząd tak się zagalopował w wydawaniu i zadłużaniu na to konto państwa, że doszedł do ściany i musiał z tym skończyć. Bardzo elegancko zrobił to Orban. Powiedział Węgrom, że jeśli ktoś chce zostać w systemie kapitałowym, to może zostać, ale państwo nie będzie gwarantowało mu wypłaty emerytury. I 98 proc. obywateli wróciło do systemu państwowego. Tusk się bał, że jemu Polacy nie uwierzą tak jak Węgrzy Orbanowi, więc zdecydował się na przymusowe umorzenie obligacji. Ale akcje mają zostać w portfelach OFE, choć tylko te, które już tam są. Od przyszłego roku każdy będzie mógł sam zdecydować, czy chce, żeby jego składka trafiała do OFE. Zawsze pytałem, dlaczego OFE są obowiązkowe, skoro są takie dobre. Gdyby były dobrowolne, to dziś rząd nie mógłby niczego z ich kont na swoje przeksięgować.