Komedia pomyłek
Machiavelli uczył jednego: trzeba być w polityce lisem i lwem. My jesteśmy żabą, która podstawia nogę koniowi
Jak wiadomo, świat powstał z chaosu – mądrzej: z Wielkiego Wybuchu – i mimo upływu paruset miliardów lat wciąż w nim tkwi. Czyli jest to stan w fizyce permanentny. Ani się dziwić, ani obrażać, najlepiej przystosować. Niestety, rozumieją to jedynie osobniki najbardziej prymitywne, bakterie i karaluchy, mądrzejsze od nich szczury, psy i koty, ale nie pojmuje homo sapiens (z nazwy). Niby myślący homo, z którego w trakcie ewolucji (człowiek gubi wtedy zbędne narzędzia, ogon do much odganiania, rozum do myślenia) zostaje faktycznie tylko homo.
Nie jest to rubryka o biologii, ale czasem dostrzegam gdzieniegdzie ślady tego „sapiens". To Węgrzy. Doświadczeni jak mało kto, otoczeni setkami wrogich plemion, mali, którym przydarzyły się jednak okresy wielkości i monarchii mimo niezrozumiałego kompletnie narzecza. Otóż byli mali, średni, wielcy i znów mali, ale nigdy nie tracili własnego charakteru, to znaczy chęci trwania i przetrwania. Czy to chłopi przy papryce i tokaju, czy miastowi Żydzi (tam jest wyraźne rozróżnienie, kto gdzie mieszka), jednakowo szukali interesu i świętego spokoju. Udało się im to i za Hitlera (poza idiotyczną wyprawą pod Stalingrad), i za komuny mimo krwawego października. Zawsze zachowywali narodową substancję, nawet jak do Hiszpanii uciekł Ferenc Puskas. Gdybyście nie wiedzieli, to taki facet, który najlepiej na świecie kopał futbolówkę i był bardziej znany niż salami. I teraz też byli wzorem, zwłaszcza dla miłej memu sercu partii PiS. Bo przegnali socjalistów, a firmom zagranicznym rzekli wprost: albo płacicie takie same podatki jak we własnym kraju, albo wypier... Tak, dosłownie. I dlatego Węgrzy zyskali szacunek jako ludzie, którzy się inwestorom nie kłaniają. Wszelako, tak chwaleni, poszli dalej. Mianowicie w okresie zaczynającej się zimnej wojny – mimo że należą do Unii i NATO – ośmielili się prowadzić własną politykę. Własną! No niewyobrażalne!
Wiedząc, że Ameryka i tak im nie pomoże, postanowili nawiązać kontakty z Rosją. Patent oczywisty – tamci pożyczą 10 mld euro (dla takiego kraju jak Polska to odpowiednik aż 40 mld), a jak wygrają zimną wojnę, będzie sojusznik i do tego zbudowana za tę kasę elektrownia atomowa. A jak przegrają, rzecz jasna nie trzeba będzie oddawać kasiorki, bo w takich sytuacjach umów się nie przestrzega. Jak dla mnie deal doskonały, zapewniający wygraną bez względu na to, czy padnie czarne czy czerwone.
A w Polsce na prawej stronie oburzenie. Bo niby Orban złamał Front Jedności Narodów. Machiavelli uczył jednego: trzeba być w polityce lisem i lwem. My – kończąc biologicznie jak najbardziej – jesteśmy żabą, która podstawia nogę koniowi. I zostanie zgnieciona. Ja tam bym chciał mieć elektrownię atomową za ruskie pieniądze, zamiast czekać na zrzuty. Orban był dobrym wyborem i dobrym wzorem dla reszty wschodniej Europy. Niestety, nie z mądrości ta część kontynentu akurat słynie. Czemu? Ano odpowiedź znajdziecie w tekście. I to też biologia.