Egzekucja podatnika
Rząd, który kradnie od Piotra, żeby zapłacić Pawłowi, zawsze może liczyć na poparcie ze strony Pawła” – twierdził George Bernard Shaw, literacki noblista. Z tej kpiny współczesne demokracje uczyniły zasadę współżycia społecznego. Politycy grabią ludzi w majestacie prawa, ale głoszą, że część tych pieniędzy trafi do potrzebujących. W tym celu tworzą coraz bardziej perfidne podatki, których subiektywny ranking jest naszym tematem numeru.
Czas socjalizmu zaczyna się jednak kończyć. Gdy piszę te słowa, nieznane są jeszcze wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, ale ta kampania pokazała analizowany już przez socjologów fenomen popularności Janusza Korwin-Mikkego, szczególnie wśród ludzi młodych. Podczas gdy obecny premier Donald Tusk, dawniej głoszący liberalne poglądy gospodarcze, przeprasza za to, że będąc w opozycji, domagał się niższych podatków, bo dziś „wie, że ich obniżyć się nie da”, tłumy młodych ludzi domagają się kapitalizmu. Czyli wolności i odpowiedzialności. A to właśnie obiecuje im Korwin-Mikke.
Socjalizm krzewiony w Europie Zachodniej traktuje ludzi jak bezwolne bydło. Wmawia im, że bez opieki państwa będą cierpieli niedostatek. Tymczasem prawda jest inna. Cierpią niedostatek, bo państwa jest coraz więcej i jest coraz droższe. Wspominamy w tym numerze Mieczysława Wilczka, komunistycznego ministra, dzięki któremu Polska przetrwała jako tako transformację ustrojową i zaczęła się bogacić. Chociaż Wilczek należał do establishmentu PRL, to rozumiał działanie gospodarki. Jego ustawa o działalności gospodarczej, sprowadzająca się do słów: co nie jest zakazane, jest dozwolone, pozwoliła stworzyć Polakom 6 mln miejsc pracy. Kolejne rządy po 1989 r. niszczyły to dobre prawo.
„Republika amerykańska będzie trwała do czasu, gdy politycy zdadzą sobie sprawę, że mogą przekupywać naród, korzystając z jego własnych pieniędzy” – zauważył Alexis de Tocqueville, francuski myśliciel polityczny. Te słowa dotyczą każdej demokracji. Każda republika może zostać przywrócona ludziom, jeśli tylko przestaną być podatni na przekupstwo ich własnymi pieniędzmi. I tak zaczyna się dziać w Polsce.