
Nie każdy kij ma...
To nie piłka nożna i od zawodników oczekuje się, by sami się przyznali, jeśli popełnią niewychwycony przez sędziego faul. Ta gra to snooker
Kiedy w 1875 r. armia angielska stacjonowała w indyjskiej miejscowości Jubbulpore, pułkownik sir Neville Chamberlain wpadł na pomysł połączenia ze sobą dwóch odmian bilarda. Pierwsze partie rozegrano w oficerskiej kantynie. Początki były niełatwe i gracze często popełniali błędy na łatwych do wbicia bilach. Grę, na propozycję Chambarlaina, nazwano „snooker”. Tak określano kadetów z pierwszego roku służby. Cóż, byli przecież wtedy w tej grze absolutnymi nowicjuszami – „snookerami”. Nazwa przyjęła się, a na Wyspy Brytyjskie przywieziona została pięć lat później przez angielskiego oficera Johna Robertsa. Pierwszy amatorski turniej snookerowy odbył się w Anglii w roku 1916. Organizatorem był Harry Hardy, a zwycięzcą został Amerykanin H.H. Lukens.
Czerwono i kolorowo
Początkowo grano tylko bilami czerwonymi i oczywiście jedną białą. Potem dołożono kolorowe. Jak wygląda to dziś? Na stole, w pozycji początkowej, ustawiane są 22 kule: biała (nazywana rozgrywającą, w wybranym przez rozpoczynającego grę zawodnika miejscu półkola nazwanego Dpole), 15 czerwonych (w kształcie piramidy) oraz sześć kolorowych (żółta, zielona, brązowa, niebieska, różowa i czarna). W pojedynczej rozgrywce (nazywanej frame, czyt: frejm) uczestniczy (na zmianę) dwóch graczy. Zadaniem gracza jest uderzanie kijem bili białej w taki sposób, aby pozostałe bile w odpowiednim porządku (co za chwilę szczegółowiej wyjaśnię) wpadły do jednej z kieszeni w stole. Kijem można uderzać jedynie w białą bilę. Ten, kto uzyska więcej punktów, kiedy na stole nie pozostaną już żadne bile, wygrywa. Mecz (game) składa się z określonej liczby frame’ów. Zwykle podaje się maksymalną liczbę frame’ów, które mogą być rozegrane. Zwrot „lepszy z 19 frame’ów” oznacza, że mecz był rozgrywany do 10 wygranych partii.
Podchodząc do stołu, gracz musi wbić do kieszeni (kieszeni jest sześć: cztery w rogach stołu i dwie w połowie dłuższych krawędzi stołu) czerwoną kulę. Jeśli mu się to uda, zyskuje jeden punkt oraz prawo (i obowiązek) wbicia kuli kolorowej, którą może dowolnie wybrać. Za wbicie kuli żółtej uzyskuje 2 punkty, 3 za zieloną, 4 za brązową, 5 za niebieską, 6 za różową i 7 za czarną. Po wbiciu kule czerwone na stół już nie wracają, kolorowe – tak. Po wbiciu kolorowej należy wbić („sczyścić” ze stołu) kolejną bilę czerwoną i znów wybrać kolorową. Suma punktów uzyskanych przy jednym podejściu do stołu nosi nazwę break (brejk). Pierwszego breaka powyżej 100 punktów (110) uzyskał w 1935 r. Joe Davis. Uważany jest za ojca profesjonalnego snookera, nie tylko dlatego, że wygrał pierwsze mistrzostwa świata, ale głównie dlatego, że pomógł w budowaniu wizerunku tej gry. Swój rekord podwyższył do 136 punktów w meczu finałowym z 1946 r., w którym pokonał Lindruma po rozegraniu... 145 partii. Następnie wycofał się z udziału w mistrzostwach świata po 15 kolejnych w nich zwycięstwach.
Mistrzowie
Dziś do najlepszych, aktualnie grających w turniejach, należą: 7-krotny mistrz świata Szkot Stephen Henry (36 wygranych turniejów rankingowych, dominator w latach 90., który uzyskał w karierze 11 break’ów maksymalnych i prawie 800 stupunktowych), Anglik Ronnie O’Sullivan (5-krotny mistrz świata w latach 2001, 2004, 2008, 2012 i 2013, który uzyskał 12 breaków maksymalnych i prawie 750 stupunktowych), Szkot John Higgins – 4-krotny mistrz świata (1998, 2007, 2009, 2011), 6-krotny... finalista mistrzostw świata Jimmy (czyli chyba największy z pechowców!) White (Anglia) i Mark Williams (Walia) – 2-krotny mistrz świata (2000, 2003). Dominują więc twórcy snookera, czyli Brytyjczycy, ale w ostatnich latach coraz częściej dochodzą do głosu gracze z Azji, tacy jak Marco Fu (Hongkong) czy Ding Junhui (Chiny).
Niezwykłą sztuką jest osiągnięcie wyniku maksymalnego, który wynosi 147 punktów. By go uzyskać, należy każdą z czerwonych bil wbić wraz z czarną (czyli 15 razy 1 + 7 puntów = 120 pkt), a następnie wyczyścić stół w odpowiedniej kolejności z bil kolorowych (żółta, zielona, brązowa, niebieska, różowa i czarna, co daje wynik 2+3+4+5+6+7=27 pkt). Proste? Obliczenie tak, wykonanie raczej nie i dla wielu nawet zawodowych graczy do dziś nieosiągalne. A są tacy, którzy potrafili tego dokonać. Pierwszy break maksymalny został wbity przez Murta O’Donoghue w Griffith w Południowej Nowej Walii (Australia) 26 września 1934 r., autorem pierwszego oficjalnego maksa w meczu pokazowym przeciwko Williemu Smithhowi 22 stycznia 1955 r. w Leicester Square Hall w Londynie jest legendarny Joe Davis, a pierwszy oficjalny break 147 w profesjonalnym turnieju został wbity Spencerowi przez Steve’a Davisa w turnieju Classic w 1982 r. i był to też pierwszy maks zarejestrowany przez telewizyjne kamery. Najszybszego maksymalnego breaka ma na koncie Ronnie O’Sullivan, który w 1997 r. w pierwszej rundzie mistrzostw świata uczynił to w ciągu zaledwie... 5 minut i 20 sekund! Szybciej, ale na sześciu czerwonych kulach (Ronnie zrobił to na 15), sczyścił stół w fazie grupowej mistrzostw świata w 2009 r. Michael White – w 2 minuty i 28 sekund.