Donaldzie Tusk, rozwiąż problem
W przededniu wyborów ubiegający się o reelekcję prezydent USA zostaje oskarżony o molestowanie małoletniej. Za radą swego doradcy postanawia wywołać fikcyjną wojnę z Albanią („Dlaczego Albania? A dlaczego nie?"), by odwrócić uwagę obywateli od obyczajowego skandalu – to w skrócie fabuła głośnego filmu „Wag the Dog" („Fakty i akty") Barry'ego Levinsona. Ten sposób, w Polsce określany swojsko jako metoda „na zająca", jest stary jak świat i wciąż skuteczny. Rolę takiego zająca odegrała w aferze taśmowej sprawa zatrzymania Marka Falenty, właściciela firmy Składy Węgla. Przecieki z prokuratury i ABW zbudowały narrację rosyjskiego spisku (Składy Węgla importują węgiel z Rosji). Przedsiębiorca, na którego zlecenie szajka trzech kelnerów miała nagrywać biznesmenów i polityków, ujawnił z zemsty nagrania rozmów m.in. szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, któremu premier polecił zrobić porządek z mafią węglową. Kelnerzy, którzy nagrywali polityków, dostali zarzuty i wyszli za kaucją. Falenta, który miał je zlecać (obciążyli go kelnerzy – wynika z przecieków), również. Tego ostatniego zwolniono do domu przypadkiem po przegłosowaniu w Sejmie wotum zaufania dla rządu. I nie tylko to nie jest w porządku. Jeżeli kelnerzy i przedsiębiorca rzeczywiście podsłuchiwali wpływowych ludzi w celu uzyskania korzyści (szantaż), to stanowili zorganizowaną grupę przestępczą, którą należy izolować. Bo przecież mogą mieć jeszcze inne kompromitujące materiały i na wolności destabilizować Polskę. Reasumując rządową wersję: gang szantażystów dokonał w Polsce próby zamachu stanu. Zapewne z inspiracji rosyjskiej. Po fiasku został wypuszczony do domu za niewygórowaną kaucją. Prokuratura, która u nas uczyniła z tymczasowego aresztu środek pomagający podejrzanym w zwierzeniach, tym razem okazuje się wyjątkowo wyrozumiała. Dlaczego? Rząd został zaatakowany przez polityczno-biznesową grupę działającą blisko, a wręcz na zapleczu rządu. Wyświetlenie i wytłumaczenie całości opinii publicznej jest trudne, o ile nie niemożliwe. Jednak to, że pod wpływem politycznych kalkulacji pozostawiono prawdziwych sprawców i zleceniodawców na wolności, jest więcej niż błędem. Jeżeli na dodatek potwierdzą się wrażenia, że działania prokuratury były pokazówką mającą pomóc w obronie rządu, skandal będzie jeszcze większy. Jedno jest pewne: Tusk ma problem, bo taśm jest dużo. Obstawiam, że będą przeciekały do mediów. Tylko tym razem to kto inny będzie dokonywał selekcji.