Franciszek Żeglarz
Każda drużyna ma takiego kapitana, na jakiego zasługuje
Stare małżeństwo. Ona umiera. Umawiają się jednak, że kto pierwszy trafi do nieba, ten przyjdzie i opowie, jak jest…
Dziadek wdowiec śpi, wtem słychać stukanie w szafę…
– To ty, Duszko?
– Tak, to ja, kochany.
– Jak ci tam jest?
– Fajnie, ciepło, wygodnie…
– Co robicie?
– No, rano wstajemy i parę godzin się bzykamy. Potem drzemka i bzykamy się już do wieczora. I idziemy spać.
– To kim ty jesteś? Gdzie ty jesteś? – pyta mocno wzburzony dziadek.
– Ja? Ja jestem królikiem w Australii.
Tyle żarcik, który przyszedł mi do głowy, gdy słuchałem głupot w wykonaniu papieża Franciszka. Nazywam go od teraz Żeglarzem, bo wciąż odpływa. Teraz, że trójka dzieci OK, ale więcej to wyzwanie dla Boga i zabawa w króliki… Panie Boże, Ty to widzisz i nie grzmisz? Toż to z rodzin króliczych i Bach, i Beethoven, a w bliskim nam świecie sportu Kazio Górski (siódemka u królika kolejarza) i Kazio Deyna (siódemka u królika mechanika)…