Sto mil na godzinę
W przedwojennej Polsce na oponach Stomilu jeździła większość kierowców. Dzisiaj ostatnią państwową firmę oponiarską w Polsce dopadła stagnacja, z której może wyciągnąć ją jedynie dobry inwestor
Stomil-Poznań ma długie tradycje. O oponach z wielkopolskiej fabryki pisał między innymi słynny podróżnik Kazimierz Nowak, który korzystał z wyrobów Stomilu podczas samotnej rowerowej wyprawy po Afryce w latach 1931–1936. „No! – nie dziw zresztą, że rower wypowiedział usługi. Tyle lat! Tyle dziesiątek tysięcy kilometrów drogi przebył! Zdolne do użytku pozostały tylko polskie opony „Stomil”; założyłem w Kapsztadzie, a nie wykazują ani śladu zużycia mimo bardzo trudnej, ponad 1 000 mil podróży” – chwalił w 1934 r. poznańskie gumy.
Oponiarski potentat
Fabryka powstała z inicjatywy Cyryla Ratajskiego, prezydenta miasta Poznania, a jej założycielami były głównie poznańskie przedsiębiorstwa komunalne. Stomil rozpoczął produkcję opon i dętek już na początku lat 30. ubiegłego wieku. Załoga liczyła wtedy pięćdziesięciu pracowników. Produkowano głównie opony rowerowe, do wozów konnych oraz pojazdów osobowych, ciężarowych i autobusów. Od 1934 r. również opony motocyklowe. W 1936 r. poznańska fabryka nawiązała współpracę z amerykańską firmą General Tire and Rubber Company z Ohio. Zakład zatrudnił trzech amerykańskich inżynierów i produkował opony na licencji General. Umowa pozwoliła wprowadzić technologie na światowym poziomie. Towar z Poznania eksportowano do Holandii, Jugosławii, Turcji, Afryki i Indii. Przez następne lata poznańskie przedsiębiorstwo rozwijało asortyment, zwiększało liczbę klientów i pracowników. W kwietniu 1939 r. uruchomiono fabrykę opon w Dębicy (a w 1967 r. w Olsztynie). W 1939 r. Stomil zatrudniał aż 1200 pracowników.