Atomowe rozterki wójtów
Od rozpoczęcia prac nad budową pierwszej polskiej elektrowni jądrowej minęło ponad 40 lat. Trzy gminy domagają się dziś, by państwo wypłaciło im za to odszkodowania
Teren nad Jeziorem Żarnowieckim na Pomorzu. Sceneria godna filmu fantasy lub szpiegowskiego thrillera. Wśród pustych, zdewastowanych budynków ośrodka pomiarów czy nieczynnych bloków energetycznych łatwo wyobrazić sobie agenta 007 ścigającego terrorystów. Ale twórcy fabularnych obrazów do tej pory nie zainteresowali się tą okolicą. Powstał za to film dokumentalny „Ojcowizna”, w którym reżyser Ireneusz Engler przedstawiał losy mieszkańców wsi Kartoszyno, przesiedlonych z powodu budowy określanej skrótowo EJŻ (Elektrownia Jądrowa Żarnowiec).
Temat budowy pierwszej siłowni jądrowej w Polsce wrócił właśnie na tapetę za sprawą listu otwartego wójtów trzech pomorskich gmin do premier Ewy Kopacz. Samorządowcy przypominają, że ta inwestycja ma długą historię. Pierwsze prace zaczęły się bowiem jeszcze w czasach gierkowskich, na początku lat 70. Najważniejsze jednak, że dziś – zdaniem wójtów Gniewina, Krokowej i Choczewa – wciąż nie widać zakończenia tej atomowej epopei.