Drogie drogi
Od 1 marca za przejazd autostradą A4 z Krakowa do Katowic zapłacimy już 20 zł. To niestety nie koniec podwyżek na i tak bardzo drogich polskich drogach
Zgodnie z obowiązującą w Polsce propagandą sukcesu w dziedzinie budowy autostrad odnosimy wyłącznie sukcesy. Rząd nieustannie chwali się, że pod względem długości sieci autostrad i dróg ekspresowych Polska wyprzedzi pod koniec przyszłego roku nawet Wielką Brytanię. Wskazuje się przy tym, że przed przystąpieniem do Unii Europejskiej całkowita długość bezkolizyjnych tras wynosiła u nas 631 km, a obecnie aż 3156 km.
Drogom mamy także zawdzięczać spadek bezrobocia. Według danych w powiatach, w których realizowano projekty drogowe, zatrudnienie rosło o 2,6 proc. szybciej niż tam, gdzie nie było takich inwestycji. Także dochody lokalnych budżetów z PIT miały wzrosnąć aż o 3,3 proc.
I rzeczywiście, gdyby brać pod uwagę długość sieci dróg oraz niektóre wskaźniki ekonomiczne, można by mówić o sporym sukcesie. Nie tylko pięciokrotnie wydłużono sieć bezkolizyjnych dróg, lecz także w nowym unijnym budżecie na lata 2014–2020 zagwarantowano już środki na kolejne 1770 km. Polska nie przestaje być wielkim drogowym placem budowy, a każdego miesiąca Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisuje nawet 5 umów na budowę nowych odcinków (jeszcze dekadę temu podpisywano tyle przez cały rok). Mogłoby się więc wydawać, że jesteśmy świadkami niebywałego sukcesu.