Intermedia
Jaka jest pana największa słabość?
Mam ich wiele! Ale ta, która mi teraz pierwsza przyszła do głowy, to nurkowanie w lodówce późnym wieczorem. Chwileczkę, dzwoni telefon, muszę odebrać...
Ma pan ustawiony jako dzwonek fragment swojej relacji sportowej?
Tak, ten znany: „Kończ pan ten mecz, panie Turek”. Pokazał mi go kibic na meczu, podbiegł i pochwalił się, że ma taki dzwonek.
Jest pan w transie podczas relacji?
Jestem w absolutnym transie. Niczego w sporcie nie da się zaplanować. Niczego nie da się napisać, z góry przygotować. Gdybym miał przygotowane teksty, to byłby mój koniec. (…) A czasem dobre skojarzenie przychodzi z życia. Komentując skoki Kamila Stocha, porównałem jego lot do sceny, którą widziałem w filmie przyrodniczym na kanale BBC. Kilka dni przed moim wyjazdem na igrzyska oglądaliśmy z żoną film o migracji sardynek. Wspaniały, porywający. I tam nad tymi sardynkami krążyły rybitwy. Porównałem Stocha do niej. To jest chwila, takie skojarzenie. Nie wiem, czy to jest trafne, czy spodoba się widzowi, nie mam czasu się nad tym zastanowić. To jest dziesiąta część sekundy.