Tymon Tymański nie wychodzi z roli. Także tej filmowej. Pamiętny frontman weselnego bandu w słynnym fabularnym debiucie Wojciecha Smarzowskiego „Wesele”, tym razem wciela się w postać niespełnionego 40-letniego rock'n'rollowca, lidera grupy Tranzystory. Tymański jest zarówno pomysłodawcą, jak i autorem scenariusza tej muzycznej komedii. Komedii, choć myśli, które kołatają w głowach widzów w kinowej sali i po zakończeniu seansu wcale nie są wyłącznie zabawne. Nawet tytuł „Polskie gówno” przestaje razić tych co bardziej wyczulonych kinomanów, bo jest (proszę mi wybaczyć!) trafiony: choć groteskowy i karykaturalny, to wcale nie tak daleki od rzeczywistości obraz polskiego, pożal się Boże, show-biznesu. To jazda bez trzymanki i bez reguł. A droga poprowadzi bohaterów z rodzimego Pruszcza Gdańskiego, poprzez zapyziałe salki i smrodliwe garderoby podrzędnych klubów i scenki domów kultury aż do telewizyjnego programu talent show.