Galaktyka Lucasa
Uniwersum „Gwiezdnych wojen” to nie tylko filmy pełnometrażowe, ale też animacje, książki, komiksy, gry, wszelakie gadżety z logo „Star Wars”, a nawet… rzesze wyznawców jediizmu. I franczyza warta dziś kilkadziesiąt miliardów dolarów. Do kin trafił właśnie siódmy film serii: „Przebudzenie Mocy”
W 1962 r., a zatem 15 lat przed premierą „Nowej nadziei” – pierwszego filmu z serii „Gwiezdne wojny” – ukazała się „Galaktyka Gutenberga” Marshalla McLuhana. Głównym tematem książki był wpływ wynalezienia druku na kulturę nowoczesnej Europy i na świadomość człowieka. Przedpiśmiennej umysłowości oralnej McLuhan przeciwstawił umysłowość piśmienniczą. I tak jak Johannes Gutenberg dokonał rewolucji w kulturze w ogóle, tak George Lucas odmienił kino i kulturę masową. Choć porównanie ich dokonań może wydać się nadużyciem, to analogii jest więcej: obaj, gdy rozpoczynali dzieło życia, nie przewidywali aż takich konsekwencji, obaj powzięli ten trud dla… pieniędzy. Im też w powszechnym mniemaniu przypisuje się wszelkie zasługi, a przecież w obu przypadkach oni tylko zapoczątkowali pewien proces. Ba! Oni jedynie uruchomili tę machinę przemian. A za dziełem ich życia stali najbliżsi współpracownicy i rzesze naśladowców.