• MUZYKA •
POLECA WOJCIECH ROMAŃSKI
Poeta nie dla każdego
Utwory australijskiego buntownika zawsze przyciągały różnych wykonawców, którzy próbowali się mierzyć z charyzmatycznymi balladami. Z bardzo różnym skutkiem. Po Cave’a wielokrotnie sięgali także polscy piosenkarze i aktorzy, co zaowocowało m.in. bardzo dobrym koncertem podczas 20. Jubileuszowego Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu w 1999 r., na który zresztą przyjechał sam Nick Cave i zaśpiewał wspólnie ze Stanisławem Soyką „Into My Arms” i „The Weeping Song”, znakomicie zresztą. Wydana właśnie płyta „Nick Cave zaśpiewany” przypomina kilka utworów z Wrocławia, m.in. „Krwawą prawą dłoń” w wykonaniu Wojciecha Waglewskiego, wywołujące ciarki „Przekleństwa Millhaven” Kingi Prajs czy brawurowo wykonany przez Mariusza Drężka „Bar O’Malleya”. Niestety, nowy zbiór polskich interpretacji Cave’a pokazuje, że nie każdemu udaje się zmierzenie z jego piosenkami. I nie chodzi tu nawet o interpretację, ale o klimat, który niosą w sobie jego utwory. Nieporozumieniem jest np. wykonanie „Henry Lee” (Wiktoria Gorodecka, Jacek Beler) czy „Tam, gdzie rosną dzikie róże” (Grzegorz Kwiecień, Daniel Salman, Wiktoria Gorodecka, Wojan Trocki). Do wcześniejszych interpretacji Anny Marii Jopek i Maćka Maleńczuka mają się tak jak przedszkole do uniwersytetu. Płyta dla ortodoksyjnych fanów, którzy są ciekawi, jakimi ścieżkami wędrują interpretatorzy gniewnego mistrza.