Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego nr 6
Z życia koalicji
Się nam prezydent rozprezydencił. Ogłosił oto, że jak PiS wygra wybory, to on, prezydent, niekoniecznie powierzy misję tworzenia rządu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Komuś od zwycięzców – oczywiście. Ale komu – o tym zdecyduje on, głowa państwa, Bronisław Komorowski, następca inspektora Clouseau. He, he, a ciekawe, czy będzie taki decyzyjny, jak wygra jednak PO? Hm, Tusk, Tusk czy może jednak Tusk? Niektórzy sądzą, że mówiąc o Kaczyńskim, prezydent myślał właśnie o Tusku. A Tusk to zrozumiał – przecież nawet miał ksywę Kaczor. Czy wujek Bronek naprawdę może zrobić obecnemu premierowi takiego psikusa? Ani my, ani on tego nie wiedzą. Ale wie Nałęcz.
W zeszłym tygodniu pisaliśmy, jaki to teraz jest ważniak z Tomasza Nałęcza w Pałacu Prezydenckim. Co prawda uważamy, że odkąd Nałęcz zgolił brodę, nie jest już prawdziwym Nałęczem, ale będziemy mieli do niego słabość, póki na jego czole rysuje się słynny mars zatroskania o Polskę. W każdym razie profesor pospieszył ze wsparciem naszej tezy o swych wielkich wpływach, bo obwieścił, że przyszłym premierem z ramienia PO będzie Sławek Nowak. Jest to bowiem człowiek lojalny wobec i Donalda Tuska, i Bronisława Komorowskiego. No i nie bez znaczenia jest to, że Nowak wyniósłby się z pałacu, a Nałęcz i Komorowski nie musieliby już rozmawiać szeptem. Wizja premierostwa Nowaka to coś, co zarazem śmieszy i przeraża. Chłopina po tych słowach pewnie już spać nie może, myśląc o tym, że kiedyś zajmie miejsce Tuska. Gorzej dla niego, że Tusk pewnie też nie może spać z tego samego powodu. A swoją drogą, Nałęcz to niezły cwaniak. Niby to sympatycznie wypowiedział się o wszystkich świętych Platformy, niby każdemu zrobił dobrze i wszyscy będą go lubić, bo jest taki miły, ale między tych świętych rzucił parę nasion nieufności, która w PO i tak już kwitnie. A niech się żrą między sobą.
Wicemarszałek Niesiołowski strzyknął jadem. Ale nie, jak zwykle, w któregoś z Kaczyńskich, lecz w Marcina Mellera, autora słynnego „Listu do partii”. Niesioł pogardliwie zbył słowa Mellera, łaskawie przyznał mu prawo do gadania, co mu się tam podoba i zauważył, że naczelny „Playboya” to niekompetentny ignorant. Z punktu widzenia entomologa Niesiołowskiego pewnie tak jest – bo cóż Meller może wiedzieć o robakach? Ale takim samym niekompetentnym ignorantem dla Mellera jest Niesioł. Tyle że w kwestii kobiet. Cóż, jeden obcuje z robakami, inny z kobietami. Takie życie.
Waldemar Pawlak ucieszył się, że opozycja chce odwołać jego partyjnego kolegę Marka Sawickiego ze stanowiska ministra rolnictwa. Będzie to, zdaniem wicepremiera, świetna okazja, żeby wreszcie poważnie porozmawiać o rolnictwie. Bo politycy – jak zauważył Pawlak – sprawami wsi interesują się tylko z okazji nadchodzących wyborów. Sprzeciw. Wielu polskich polityków odwala wiochę na co dzień. Pawlak przestrzegł też opozycję, że Sawicki potrafi drapać. Naszym zdaniem w dzisiejszej polityce to średnio przydatny talent. Znacznie ważniejsza jest umiejętność lizania.
Jak donieśli nam nasi szpiedzy z wydawnictwa Point Group, Tomasz Lis nadal nie chce korzystać z Wprostowych łazienek i wędruje do toalet innych, zaprzyjaźnionych redakcji. Pracownicy tychże są coraz bardziej zestresowani, co w oczywisty sposób blokuje ich w jakże ludzkich sytuacjach. Dla dobra wszystkich rozpoczynamy zatem akcję „Toaleta dla Lisa!”. Wydawca powinien szarpnąć się na porządną łazienkę przy gabinecie naczelnego (swoją drogą, naczelni naprawdę powinni mieć swoje kibelki – to w końcu jedne z ostatnich miejsc, gdzie można spokojnie pomyśleć). Tylko zaznaczamy: żadne toi toie nie wchodzą w grę! Byle czym nie damy się spławić.
Z życia opozycji
Zasiadamy do pisania tego z silnym postanowieniem: ani słowa o Marcinie Dubienieckim. Ciekawe, kiedy pękniemy.